PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika hultaj

obrazek
Oceans (Deluxe Edition)
Wyprawa w nieznane,
Oceans jest w swojej istocie grą karcianą o budowaniu własnego silniczka. Trybikami w silniku są morskie stworzenia, „budowane” przez graczy z dostępnej puli genetycznej. Zagrywanie kart reprezentuje ewolucję istot na przestrzeni milionów lat. Cechy genetyczne, w które możemy wyposażyć nasze stwory, dobieramy z dwóch talii.

Pierwsza z nich zawiera w sobie zestaw kilku standardowych, wielokrotnie powtarzających się kart, mających symbolizować poznaną przez ludzkość część oceanicznej fauny. To, co w niej dociągniemy, nie będzie stanowić dla nas zbytniego zaskoczenia.

Druga talia reprezentuje sekrety skrywane w głębi oceanu, o której mówi się, że jest bardziej tajemnicza i niedostępna niż kosmos. Projektanci i graficy puścili w tym miejscu wodze fantazji. W talii głębin znajdziemy najpotężniejsze karty ukazujące niesamowite, zadziwiające i fantastyczne stworzenia. Gracze korzystający z możliwości oferowanych przez talię głębin prędko zaczną tworzyć takie cuda jak – przykładowo – latający kraken o smoczym tułowiu. Każda z niemal dziewięćdziesięciu kart zawartych w talii głębin oferuje swój niepowtarzalny efekt, a na dodatek opatrzona jest unikatową grafiką (nota bene szata graficzna Oceans jest naprawdę miła dla oka).

Tak zaprojektowana gra daje poczucie świeżości nawet przy n-tym podejściu, gdyż za każdym razem konstruować będziemy nowe gatunki z innego wachlarza dostępnych nam cech genetycznych, a to właśnie dzięki obfitej talii głębin, stanowiącej uzupełnienie standardowych, powtarzających się i przez to spodziewanych cech z pierwszej talii – powierzchniowej.

Zagrywane przez każdego z graczy stworzenia muszą znaleźć pożywienie, aby przetrwać. Pokarm zdobywa się, w zależności od zagranych cech, żerując na stadach drobnych, „neutralnych” (to znaczy nie należących do żadnego z graczy) ryb, lub w drodze interakcji z zagranymi już uprzednio gatunkami, niezależnie od tego, czy są one cudze, czy własne. Tak oto wszelkiego rodzaju drapieżniki, pasożyty, symbioty czy czyściciele współistnieją w jednym wielkim ekosystemie, w którym atak jednego drapieżnika uruchomi reakcję łańcuchową, wskutek której niektóre gatunki też coś zyskają, a inne – stracą, co potencjalnie doprowadzi nawet do ich wymarcia.

Stworzenia, które lepiej radzą sobie ze zdobywaniem pożywienia, będą rozmnażać się szybciej. Wszystkie istoty danego gracza „starzeją się” na koniec jego tury. Wówczas określona część żetonów populacji każdej ze starzejących się istot odkładana jest na bok, stając się tym samym punktami zwycięstwa. Jeżeli w fazie „starzenia się” dany gatunek posiada zbyt mało populacji, to trzeba się z nim pożegnać. Zadaniem gracza jest więc zarządzanie populacją wszystkich zbudowanych przez siebie stworzeń tak, aby nie było jej za mało, ale też aby nie było jej za dużo (w przypadku przepełnienia część populacji rozpierzchnie się).

Co ważne, atak jednego gatunku na drugi nigdy nie może doprowadzić bezpośrednio do wymarcia atakowanego stworzenia. Atakowany ma szansę odbudować w swojej turze populację stratnego gatunku i dopiero w przypadku nieudanej próby musi usunąć zagrożony organizm z gry. W związku z powyższym interakcja w Oceans wcale nie jest tak negatywna, jak mogłoby się z początku wydawać, a często wręcz potrafi wcale nie obchodzić atakowanego gracza (bo zbudował na tyle bezpieczny silniczek, że zawsze jest w stanie wydostać się z tarapatów).

Oceans mogę zatem polecić jako sprawny, klimatyczny i świeży tableau builder o doskonałej oprawie graficznej.


obrazek
Valley of Kings Premium Edition
Satysfakcjonujący deckbuilder,
Dolina Królów – miejsce spoczynku najszlachetniejszych osobistości naszych czasów. Jako członek wysoko postawionego rodu, ty również postanowiłeś wznieść tu swój grobowiec. Jak jednak po twojej śmierci oceni cię Izyda, Ozyrys czy Ra, jeżeli nie zabierzesz ze sobą w podróż do zaświatów odpowiednich przedmiotów (a nawet służby)? Przygotuj się do własnego pochówku, gromadząc największy majątek wewnątrz swojego grobowca. Tym samym udowodnij rywalom, że to ty najbardziej zasługujesz na wieczne życie po śmierci!

Valley of the Kings jest grą karcianą opartą na mechanice budowania swojej talii (tzw. deckbuilding). Karty z ręki gracza zagrywane są na ich efekt bądź na wartość, co pozwala na nabywanie kolejnych, coraz mocniejszych kart z charakterystycznego rynku w kształcie piramidy, w którym karty ze spodu zastępowane są przez karty „zsuwające” się z jej wierzchu.

Gracze raz na turę mogą zadecydować o tym, żeby jedną z trzymanych w ręku kart, reprezentującą jeden z artefaktów bądź służbę na usługach gracza, zamknąć w swoim grobowcu, usuwając ją przy tym ze swojej talii. Karty trzymane w grobie stanowią jedyne źródło punktów zwycięstwa na koniec gry. Większość kart w grze przynależy do określonego zestawu, np. uzbrojenia, biżuterii czy posążków. Im więcej kart danego zestawu uda nam się zamknąć w grobowcu, tym mocniej zapunktuje na końcu każda karta z tego zestawu. Gracz powinien zatem dążyć do tego, aby zgromadzić wewnątrz grobowca jak największą liczbę jak najpełniejszych zestawów.

Wszystkie karty (również te startowe), którymi dane nam będzie zagrać, oferują wachlarz interesujących zdolności, pozwalających między innymi na przekroczenie wspomnianego wyżej limitu jednego pogrzebania na turę. Zdolności łączyć można w rozmaite, satysfakcjonujące kombosy. Ze znaczną częścią kart przyjdzie nam rozstać się z bólem, gdyż z jednej strony należy kasować je z talii dla punktów zwycięstwa, a z drugiej ich zdolności są na ogół naprawdę przydatne, wobec czego „pogrzeb” większości z nich odwleka się tak długo, jak to możliwe. Planowanie, jak uzyskać największą korzyść z aktualnie trzymanej ręki, jest głównym źródłem przyjemności w Valley of the Kings. Co zagrać na wartość, co dla efektu i jakie kombo mogę z tego ułożyć, a co pogrzebać w grobie? - z takimi pytaniami będą zmagać się regularnie gracze Valley of the Kings.

Edycja premium łączy wszystkie wydane dotychczas części Valley of the Kings. Grający mogą dowolnie mieszać ze sobą wszystkie zestawy znajdujące się w pudełku, na podobieństwo konkurencyjnych deckbuilderów takich jak Dominion czy Dale of Merchants (w Polsce znana jako Dolina Kupców), co pozytywnie wpływa na regrywalność tytułu.

Nie jestem za to fanem dużego pudełka, znacznie większego niż oryginalnego wydania gry. Pudełko premium nawet po zakoszulkowaniu wszystkich kart (na marginesie pochwalić trzeba wydawcę za uwzględnienie w pudełku koszulek premium) pozostaje do połowy puste. W swej istocie gra jest dość przyjemną i szybką karcianką, a małe wymiary oryginału doskonale do tego pasowały. Przez wielkość opakowania recenzowanego wydania gra może nie trafiać na stół tak często, jak na to zasługuje. Nie do końca rozsądną decyzją było również drukowanie kart w formacie tarot. Owszem, wyglądają one imponująco i pozwalają na pokazanie ilustracji w wyższej rozdzielczości... Druga strona medalu jest jednak taka, że format ten jest stosunkowo niewygodny, jeżeli chodzi o jego trzymanie i tasowanie, a dodatkowo pożera zdecydowanie więcej miejsca na stole niż chociażby stare, dobre CCG.

Zalety produkcji przeważają jednak moim zdaniem nad jej wadami i w rezultacie Valley of the Kings trafił na podium w moim osobistym rankingu deckbuilderów. Polecam spróbować ten wciągający tytuł, obok którego większość - chyba trochę niesłusznie - przeszła obojętnie. Zwracam jednak uwagę, że gra prawdopodobnie nie trafi do ludzi szukających soczystego klimatu, priorytetem dla projektanta była bowiem bez wątpienia angażująca mechanika.