PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika madeusz

obrazek
Wilki i Owce
w tej cenie OK,
\"Wilki i owce\" wygrałem w konkursie. Najpierw wogóle nie wiedziałem co to za gra. Postanowiłem zagrać z moim stałym partnerem do gier - ośmioletnim siostrzeńcem - i sprawdzić co to wogóle jest za twór.
Po szybkim omówieniu zasad zasiedlismy do rozgrywki i o dziwo po około połowie pierwszej dwuosobowej rozgrywki mój współgracz powiedział, że strasznei nudne (nigdy wcześniej nie użył tego słowa wzgledem gry planszowej) to układanie owiec w takim wariancie jak jest opisany w instrukcji (kazdy po dwa kolory). Więc zaproponowałem mu wariant z losowaniem jednego ukrytego koloru tak jak dla 3 czy 4 graczy. Spróbowaliśmy i zatrybiło. Zagraliśmy trzy szybkie (25-35 minut) partyjki i mały poczuł zmeczenie, jak to w tym wieku bywa. Ale ogólnie gra przypadła mu do gustu.
Muszę nadmienić, że jego ulubionym tytułem jest Cytadela w trybie trzyosobowym.

Gra może nie jest wybitnym dziełem o układaniu kafelków, ale bardzo bardzo daje radę. W trybie trzyosobowym też się sprawdza, może nawet najlepiej. Jednak co warte zauważenia nie jest to gra skierowana dla dzieci. Moim zdaniem ośmiolatek nie jest w stanie przekalkulowac na szybko kiedy mu się opłaca ujawnic ze swoim kolorem i czy lepiej dołożyć sobie zeton czy zamknąć przeciwnikowi pastwisko.
Wśród dorosłych irytuje trochę za duża losowość. Ale zabawa jest niezła jeśli humory są dobre.
Dobre jest to, że gra jest szybka i można rozegrac dwie, trzy partyjki żeby faktycznie wyłonić najlepszego.
Gra się miło, grafiki są miłe dla oka a cena miła dla portfela.

Jesli ktoś zastanawia się czy kupic Carcassonne bez dodatków czy Wilki i Owce to polecam jednak Wilki. Jednak Carcassonne z dwoma lub więcej dodatkami nie ma już porównania i bije Owieczki na głowę.


obrazek
Cesarski Kurier
BARDZO DOBRA,
Cesarski Kurier - hmmm to tłumaczenie tytułu to jest jedyna rzecz, która nie podoba mi się w tej grze. Moim zdaniem powinno być tak jak w przypadku wersji anglojezycznej - Thurn i Taxis.
Samo wykonanie gry jest poprostu świetne, no może oprócz pudełka z lipną polską naklejką i czeskimi napisami z boku.
Miłe dla oka drewniane domki w czterech pięknych kolorach i fantastycznie ilustrowana plansza. Każde miasto jest tam przedstawione poprzez jeden ze swoich zabytków. Oprócz miast niemieckich, austryjackich, szwajcarskich czy francuskich znalazła się jedna szara (dosłownie) myszka - Łódź. Także miły dla nas malutki acent.
Karty miast są również świetne z tymi samymi grafikami co plansza. Mają dwa mankamenty: są cienkie i malutkie. O ile rozmiar mogę zrozumieć bo układanie tras z dużych kart byłoby miejscochłonne (chociaż format kart takich jak w Cytadeli byłby OK), to ich grubość jest poprostu za mała. Karty dość szybko się gniotą ze wzgledu na to, że gra jest jedną z typu hand management. Można się zaopatrzyć w koszulki Mayday, żeby cokolwiec sytuację poprawić.
Sama gra jest bardzo przyjemna i promuje tych raczej cierpliwych i przewidujących. Nie jest to najlepsza gra wszech czasów.
Jak na gre z dużą planszą to jest bardzo szybka. Udało nam się skończyć partię trzyosobową w trzydzieści minut.

Ogólnie polecam grę, bo ma coś w sobie, coś co sprawia, że ja mam ochotę na jeszcze jedną partie, i jeszcze jedną...


obrazek
Taluva (stare wydanie)
dobra gra dla dwojga i trojga...,
Nie ma się co rozpisywać na temat zasad, bo z boardgamegeek można sobie ściagnąć instrukcję i samemu się z nimi zapoznać.
Wykonanie jak w przypadku Carcassonne i innych tytułów Hans im Gluck stoi na bardzo dobrym poziomie. Żetony planszy są kartonowe, ale potwornie grube, co gwarantuje nam to, że gra bedzię jedną z tych długowiecznych. Pionki symbolizujace poszczególne budynki również bardzo solidne, tyle że wykonane nie z kartonu, nie z plastiku a z drewna. Ogólnie sama mechanika gry bardzo przyjemna i forująca tych którzy potrafią pomyśleć na dwa-tzry ruchu w przód. Warunki zwycięstwa lub porażki również bardzo przejżyste.
W dwie osoby sprawdza się dobrze, we trzy znakomicie a we cztery już niestety o wiele gorzej gdyż na planszy jest niesamowity ścisk i trudno cokolwiek już wtedy zaplanować. Ale dla dwóch i trzech osób jak najbardziej polecam.
Gra jest bardzo szybka i przeważnie kończy się przedwczesnym zwycięstwem jednego z graczy. Poziom interakcji oceniam jako duży, ale niewiele jest w niej interakcji negatywnej, tzn niby burzy się budynki przeciwnika, ale nigdy jakiejś wielkiej krzywdy przez to nie ma, a nawet czasem nieświadomie w ten sposób przeciwnikom pomagamy.
Z zakupu jestem bardzo zadowolony, gdyż rzadko mam okazję grać we czwórke a jedynie ten wariant nie działa.


obrazek
Cytadela
zasłużone 5,
Przez przypadek zabrałem Cytadelę na kolonie letnie, gdzie jechałem jako wychowawca dzieciaków. Pierwszego dnia trochę padało więc wpadłem na pomysł, coby wyciągnąć te wszystkie scrabble i monopole. Miedzy nimi była Cytadela i dzieciaki, jako że styczności nigdy z nią nie miały, chciały spróbować. Trochę na złość, a trochę z troski o karty (mimo że w koszulkach) nie chciałem się zgodzić ale w końcu uległem. Szybciutko zebrało się sześciu graczy. Ze mną siedmiu. Reszta oglądała zza pleców kolegów. Dzieci pojęły zasady w mig. nie trzeba było nic powtarzać. I to był strzał w dziesiątkę. Co wieczór tylko jedno było grane. Nawet mecze w TV nie miały wzięcia. I teksty w stylu: \"Zburzyłeś mi Smoczą Bramę, PROSIAKU!!!\" były na porządku dziennym. Niby nie wychowawczo, ale to tylko swiadczyło o poziomie emocji, jakie panowały w trakcie rozgrywki. W licznym gronie osób chętnych do zabawy gra sprawdza się ZNAKOMICIE.
Ale nie tylko. Jako że najczęściej gram w gry z żoną, mogę śmiało ocenić grywalność Cytadeli w dwie osoby. Wydawałoby się, że gra dla siedmiu we dwoje się nie sprawdzi. A tu zaskoczenie. Gra się nieźle, a nawet dobrze. Może nie tak jak w siódemkę, ale dobrze. Karty muszą być w koszulkach, bo inaczej szybko się niszczą.
POLECAM GORĄCO!


obrazek
Lost Cities
rewelacja,
W Lost Cities zagrałem z kolegą zupełnie przez przypadek. Odwiedziłem go pierwszy raz od jakiegoś roku i po pewnym czasie zapytałem: \"co to za puzzle Lost Cities??\"
Gra jest wyłącznie dla dwóch osób i to jest w zasadzie jedyny minus. Ale też dzięki temu jest to najlepsza gra dwuosobowa jaką widziałem.
Zasady są banalne.
Jest pięć miast w różnych kolorach i do kazdego z nich jest po 10 kart z kolejną liczbą punktów od 1 do 10 oraz trzy karty ekspedycji. Na ręku trzeba mieć cały czas 5 kart, nie mniej nie więcej, i to jest przepis który czyni grę bardzo dynamiczną i pozbawioną przestojów. Zbierając karty dbamy o to aby zebrać kilka w jednym kolorze i wykładamy je rosnąco i niekończnie 1,2,3,4. Można wyłożyć same karty np. 5,8,9,10 i zakończyć układanie swojej ekspedycji. Są jeszcze wspomniane karty ekspedycji które podwajają, potrajają bądź mnożą przez cztery wynik osiągnięty za układanie kart. Gra się do wyczerpania kart a potem podlicza się wyniki. Całość zajmuje trzy takie rozdania talii. Oczywiste jest, że zwycięża ten, który zdobędzie najwięcej punktów. Zdarza się, że wyniki może być 17 - 270 albo 243 - 244. Wszystko zależy od naszej strategii i od strategii gracza.
Grę gorąco polecam każdej parze, która chce wprowadzić choć troche ożywienia do wspólnie spędzonego czasu.
Jedynym minusem, nie obdniżającym mojej oceny, jest totalny brak możliwości wykorzystania gry w przypadku spotkania ze znajomymi.

MOCNE 5!