GRY STRATEGICZNE
Art Society (edycja polska)
Utwórz gustowną galerię, której pozazdrości Ci lokalna scena artystyczna
cena:
151.90 135.90 PLN(najniższa cena z 30 dni: 135.9)
dostępność: dostępna
wysyłamy w: 24 godziny
dodaj do koszyka
Podstawowe informacje:
liczba graczy: od 2 do 4
wiek: od 10 lat
czas gry: od 30 do 60 min.
wydawca: Lucky Duck Games Polska (2024)
kod kreskowy: 5905965250369
projektant: Mitch Wallace (II)
wersja językowa: polska
pasujące koszulki: standard ccg (4 szt.)
Opis
rt Society to gra, w której gracze wcielają się w role koneserów malarstwa starających się stworzyć najbardziej imponujące kolekcje dzieł, aby zaimponować lokalnemu środowisku artystycznemu. Będziecie licytować obrazy, a następnie strategicznie wieszać je w swoich galeriach, starając się przewidywać zmienne trendy w świecie sztuki. Niechciane przez Was dzieła trafiają do muzeum, wpływając na wartość poszczególnych kolekcji i ogólne trendy artystyczne.
Gra łączy elementy licytacji z przestrzenną układanką, oferując prostotę zasad przy jednoczesnej głębi strategii, co czyni ją dostępną dla graczy na każdym poziomie zaawansowania. Art Society wyróżnia się wyjątkową tematyką oraz jakością wykonania, co sprawia, że każda partia to także estetyczne doświadczenie.
Kaczki (Lucky Duck Games) mają naprawdę niezłego nosa do gier familijnych. "Art Society" to kolejna familijna planszówka w ich portfolio, która wydawała mi się odcinaniem kuponów, a okazała świetną grą, przy której odnajdą się zarówno starsi gracze poszukujący nieco większych wyzwań, jak i młodsi, początkujący gracze, dla których samo granie będzie wystarczającą nagrodą.
O co chodzi? Każdy z graczy musi zapełnić swoją ścianę szeregiem obrazów (wszystkie mają ładne ilustracje, ale niektóre świadomie nawiązują do znanych obrazów, zdjęć i dzieł kultury oraz kultury masowej) i dekoracji. W każdej rundzie jeden z graczy wyciąga odpowiednią liczbę zakrytych obrazów (o jeden więcej od liczby graczy), po czym dochodzi do licytacji z ładnie wykonanymi aukcyjnymi lizakami. Kto dał najwięcej (od 1 do 20) wybiera pierwszy, potem drugi itd. Kładziemy obrazy na ścianie, dobieramy ewentualnie dodatkowo punktujące dekoracje i przekazujemy znacznik pierwszego gracza, żeby następna osoba w kolejce wybrała obrazy do licytacji.
Trick polega na tym, że obrazy mają nie tylko różne wielkości (a nie można wyjść poza rozmiar ściany-planszetki gracza), ale są także w czterech różnych kolorach z czterema rodzajami ramek. O ile powieszenie dwóch obrazów w tym samym kolorze to faux pas, które sprawia, że nie będą one punktowały na koniec, tak powinno się wieszać obok siebie obrazy o tych samych ramach - dostajemy za każdym razem dekorację w różnych rozmiarach w zależności od tego, ile obrazów styka się takimi samymi ramami.
Kolejny trick polega na tym, że obrazy, których nie weźmie nikt (jest zawsze jeden więcej niż liczba graczy) trafiają do muzeum, gdzie podnoszą wartość danego koloru. W niejakim uproszczeniu działa to tak, że najbardziej wartościowe (czyli najmniej wybierane) kolory punktują za najwięcej punktów na koniec gry, a najmniej wartościowe (czyli najczęściej wybierane) dają najmniej punktów. I bardzo często nasze rozgrywki polegały na tym, że wygrywała ta osoba, która najlepiej odczytała (lub potrafiła zmanipulować) planszę muzeum i wartości obrazów.
Jest jeszcze wisienka na torcie w postaci samej aukcji - każdy gracz ma na początku dwadzieścia lizaków o takich samych wartościach (od 1 do 20), ale każdego można użyć tylko raz na grę, więc jeżeli ktoś da zbyt szybko dwudziestkę, w kluczowym momencie pod koniec gry będzie możliwe, że wszyscy inni go przebiją i nie dostanie obrazu, którego desperacko potrzebuje żeby skończyć grę.
"Art Society" nie jest bardzo wymagającą grą - to kategoria familijna - ale dorośli potrafią ścierać się w niej i planować i manipulować planszą muzeum, żeby tylko uciułać kolejny punkcik, który może dać zwycięstwo na koniec gry, a dzieci (moja niespełna siedmiolatka spokojnie dała sobie radę z ogarnięciem zasad, ba - raz nawet wygrała, gdy dorośli za bardzo poszli na noże i się przelicytowali) bawią się świetnie samym układaniem kształtów, kolorów i emocjami podczas licytacji.
Brawo dla autora gry, brawo dla Kaczek, brawo dla wszystkich, którzy spróbują swoich sił z tą grą.