GRY RODZINNE
Tybet
Podróż przez Tybet
cena:
33.00 PLNwysyłamy w: niedostępny
Podstawowe informacje:
liczba graczy: od 2 do 4
wiek: od 8 lat
czas gry: ok. 45 min.
wydawca: Hasbro
projektant: Reiner Knizia
wersja językowa: polska
Opis
W poszukiwaniu bezcennej mapy musisz zaprowadzić czworo nieustraszonych poszukiwaczy przygód do tybetańskiej świątyni, a potem przez przełęcze Himalajów, do bram Zagubionej Doliny.
Zawartość opakowania
- dwustronna plansza
- 4 drewniane pionki
- 15 klejnotów
- 55 kart
- instrukcja
- 15 stosów kamieni
- 5 żetonów z mostem
- 32 monety
Moje wrażenia są ambiwalentne. Z jednej strony gra niby dla dzieci. Pal licho, że stoi na takiej półce, ale elementy, z których sie składa iście infantylne: tor, pionki, start, meta, klejnociki. Fakt, nie ma kostek, są za to karty ruchu, z którymi przeciętna Kowalska mało ma do czynienia. Ale gdy dochodzi do punktacji okazuje się, że taktyka w grze już taka dziecinna nie jest. Otóż nie chodzi o to, by być pierwszym, ale by układ pionków na planszy pod koniec każdego z etapów był dla nas jak najkorzystniejszy.
Przybliżę nieco motyw przewodni:
Tor prowadzi od wioski do świątyni (w drugim etapie, który znajduje się po drugiej stronie planszy, podobny tor prowadzi do jakiejśtam doliny) i składa się z kilku rozgałęzień. Tak więc znajdzie się droga najkrótsza jak i najdłuższa. Są też 4 niezależne pionki, którymi poruszami za pomocą kart ruchu, których początkowa pula sukcesywnie się zmniejsza. Etap kończy się w momencie, gdy pierwszy z pionków dotrze do mety. Wtedy zliczamy punkty za karty pozostałe nam na ręce. Plansza podzielona jest na 5 partycji. Im bliżej mety tym dana partycja lepiej punktowana. Pierwsza, ujemna, zajmuje mniej więcej pół planszy. I teraz cała zabawa polega na tym, żeby pionki o kolorach kart, które nam zostały stały blisko mety. Tylko jak to zrobić, skoro, żeby dotarły do mety trzeba je zagrywać? :) Otóż, są jokery, są pola specjalne pozwalające popchnąć innego pionka, są w końcu współgracze, których można podpuścić i może "nasz" kolor wspomogą. Ale to zazwyczaj nie wystarcza, by go zapchać gdzie trzeba. Zaczyna się zatem kombinowanie co poświęcić.
Drugi etap jest niemal bliźniaczy z tym, że dochodzą mosty tworzące skróty, ale po jednorazowym przejściu zrywają się. Dochodzi fajny element specjalnego niszczenia mostów, aby wydłużyć któremuś kolorowi drogę. No i po tych obu etapach podliczamy drugi raz punkty i po około 20 minutach możemy rozegrać drugą partyjkę.
Tak więc niby banalna plansza, banalne zasady, ale cel już na tyle myślakowy, że z każdą rozgrywką coraz bardziej zastanawiamy się nad ruchem. Przynajmniej MY - jak gramy we 2.
Podoba nam się ta gra, ale moje pytanie brzmi: czy owa "konfliktowo-interesowa" punktacja jest do ogarnięcia dla dzieci? czy to naprawdę jest gra dziecięca? bo osobiście wydaje mi sie, że jest to swoista hybryda, gdzie forma z treścią rozminęła się całkowicie i dlatego nie odniosła sukcesu.