GRY RODZINNE
Roll Through The Ages (The Bronze Age)
Stwórz cywilizację w niecałą godzinę
cena:
159.90 PLNwysyłamy w: niedostępny
Podstawowe informacje:
liczba graczy: od 1 do 4
wiek: od 8 lat
czas gry: ok. 45 min.
wydawca: Gryphon Games
projektant: Matt Leacock
wersja językowa: angielska
instrukcja: polska
Opis w serwisie BGG
Opis
Gromadźcie towary, przydzielajcie robotników do budowy miast i wznoszenia pomników, a także rozwijajcie cywilizację za pomocą kulturowych i naukowych osiągnięć, lecz nie zapominajcie o tym, by zebrać wystarczającą ilość pożywienia, aby wykarmić całą rosnącą populację. Złapcie za kości i niech potoczą się epoki w tej uzależniającej nowej grze strategicznej autorstwa Matta Leacocka, projektanta Pandemic.
Recenzje naszych klientów:
zaloguj się jeżeli chcesz dodać własną
dodano: 2009-09-20
Zasłużone 5
autor:
monga
Siadałam do tej gry pierwszy raz z dość sceptycznym nastawieniem, mając w pamięci niektóre niezbyt przychylne komentarze na jej temat i bardzo miło zostałam zaskoczona. Gra jest z serii lekkich, przyjemnych i losowych (podstawą są kostki), ale takich w których jest trochę decyzji do podjęcia.
Na uwagę zasługuje wykonanie - każdy z graczy ma swoją własną solidną drewnianą deseczlę na której specjalnymi znacznikami w różnych kolorach zaznacza aktualny stan posiadanych dóbr (są ich 4 rodzaje) i żywności. Całą resztę - czyli stan rozwoju - tego co w grze robimy, kupujemy, tracimy każdy z graczy zaznacza na kartce papieru (każdy ma swoją, oczywiście są to specjalne kartki odpowiednio przygotowane do gry).
W grze jest 7 kości, na każdej z nich na ściankach znajdują się różne symbole oznaczające dobra, żywność, mieszkańców, katastrofy, pieniądze. Na starcie rzucamy 3 koścmi oznaczającymi 3 posiadane na starcie miasta, po swoim rzucie musimy zapłacić tyle żywności ile mamy miast (startujemy z 3 sztukami żywności). Kostkami możemy rzucić maksymalnie 3 razy - za każdym razem możemy dowolne zatrzymać a pozostałymi rzucać - za jednym wyjątkiem - nie przerzucamy kostki na której wyrzucimy czaszkę). Po skończonych rzutach, w zależności od tego co ostatecznie jest na kościach - przesuwamy swoje znaczniki symbolizujące dobra i żwyność, budujemy miasta (za każde kolejne wybudowane miasto dostajemy dodatkową kostkę do rzutów), budujemy budynki, kupujemy unowocześnienia (mamy do wyboru jedno z kilkunastu, mają różne ceny, różną liczbę punktów zwycięstwa na koniec i przynoszą mam różne korzyści) lub wpadamy w katastrofy. Jeżeli nie możemy wyżywić swoich miast - za każdy jeden brak żywności otrzymujemy jeden punkt ujemny. Gra kończy się w momencie gdy jeden z graczy kupi swój 4-ty rozwój lub gdy wybudowane zostaną wszystkie rodzaje budynków. Wygrywa ten kto zdobędzie najwięcej punktów(punkty dodatnie są za unowocześnienia, za wybudowane budynki, za bonusy wynikające z unowocześnień, od tego odejmuje się punkty za katastrofy i otrzymujemy końcowy wynik).
Ogólnie bardzo polecam, jeżeli tylko nie zrażają Was kości ani mazanie ołówkami po kartkach :) Nie jest to gra warta swojej poprzedniej ceny, ale nad 80 zł już można się zastanowić (a przy 60 zł nawet bym się nie zastanawiała).





Siadałam do tej gry pierwszy raz z dość sceptycznym nastawieniem, mając w pamięci niektóre niezbyt przychylne komentarze na jej temat i bardzo miło zostałam zaskoczona. Gra jest z serii lekkich, przyjemnych i losowych (podstawą są kostki), ale takich w których jest trochę decyzji do podjęcia.
Na uwagę zasługuje wykonanie - każdy z graczy ma swoją własną solidną drewnianą deseczlę na której specjalnymi znacznikami w różnych kolorach zaznacza aktualny stan posiadanych dóbr (są ich 4 rodzaje) i żywności. Całą resztę - czyli stan rozwoju - tego co w grze robimy, kupujemy, tracimy każdy z graczy zaznacza na kartce papieru (każdy ma swoją, oczywiście są to specjalne kartki odpowiednio przygotowane do gry).
W grze jest 7 kości, na każdej z nich na ściankach znajdują się różne symbole oznaczające dobra, żywność, mieszkańców, katastrofy, pieniądze. Na starcie rzucamy 3 koścmi oznaczającymi 3 posiadane na starcie miasta, po swoim rzucie musimy zapłacić tyle żywności ile mamy miast (startujemy z 3 sztukami żywności). Kostkami możemy rzucić maksymalnie 3 razy - za każdym razem możemy dowolne zatrzymać a pozostałymi rzucać - za jednym wyjątkiem - nie przerzucamy kostki na której wyrzucimy czaszkę). Po skończonych rzutach, w zależności od tego co ostatecznie jest na kościach - przesuwamy swoje znaczniki symbolizujące dobra i żwyność, budujemy miasta (za każde kolejne wybudowane miasto dostajemy dodatkową kostkę do rzutów), budujemy budynki, kupujemy unowocześnienia (mamy do wyboru jedno z kilkunastu, mają różne ceny, różną liczbę punktów zwycięstwa na koniec i przynoszą mam różne korzyści) lub wpadamy w katastrofy. Jeżeli nie możemy wyżywić swoich miast - za każdy jeden brak żywności otrzymujemy jeden punkt ujemny. Gra kończy się w momencie gdy jeden z graczy kupi swój 4-ty rozwój lub gdy wybudowane zostaną wszystkie rodzaje budynków. Wygrywa ten kto zdobędzie najwięcej punktów(punkty dodatnie są za unowocześnienia, za wybudowane budynki, za bonusy wynikające z unowocześnień, od tego odejmuje się punkty za katastrofy i otrzymujemy końcowy wynik).
Ogólnie bardzo polecam, jeżeli tylko nie zrażają Was kości ani mazanie ołówkami po kartkach :) Nie jest to gra warta swojej poprzedniej ceny, ale nad 80 zł już można się zastanowić (a przy 60 zł nawet bym się nie zastanawiała).
Roll Through The Ages jest grą w kości. Zupełnie klasyczną, z kartami wyników, ołówkami i czterema osobami przy stoliku przeliczającymi wyniki rzutów.
-
Byłem pewien, że z Yahtzee nie da się zrobić dobrej gry, że mechanika rzucania kostkami i sprawdzania ile oczek komu pasuje jest nudna jak gotowanie wody. Okazało się, że byłem w błędzie.
-
Po pierwsze to nie jest zwykłe rzucanie kostkami, tylko budowanie starożytnej cywilizacji. Mamy wielkie budowle, miasta, surowce, odkrycia oraz złe rzeczy, które można zrobić przeciwnikom. Wygląda to naprawdę nieźle i przykrywa całkowicie suchą mechanikę turlania kocykiem mini-klimatu starożytnego wschodu.
-
Wrażenie robi też wydanie gry w postaci drewnianych deseczek do liczenia surowców i nieźle wyglądające karty z wynalazkami i miastami, są na nich całe zasady gry w pigułce. Kostki są duże i trzeba je chwycić obiema rękami by móc nimi sensownie rzucić, a nie upuścić na stół. Więc ołówek w dłoń i turlać!
-
Po drugie kostki też nie są zwykłe. Co prawda sześciościenne, ale zamiast oczek są grafiki ludzi, zboża, garnka, pieniążka i czaszek (w różnych kombinacjach), przez co naprawdę zwracałem uwagę na wyrzucone symbole, ustawiając je w rządkach i decydując co wybrać.
-
Gra nie jest bowiem wcale taka losowa. Do dyspozycji mamy tyle kostek, ile wybudowaliśmy miast - nasz wybór. Dodatkowo mamy trzy przerzuty, które można w czasie gry zwiększyć do czterech. Na jednej ze ścianek znajdują się dwa symbole: ludzie, oraz zboże, co pozwala w sposób bezlosowy wybrać co bardziej pasuje.
-
Uzyskane wyniki pozwolą zwiększyć zapas zboża dla głodnych miast, uzyskać pracowników do budowy monumentów oraz powiększyć stan surowców potrzebnych do odkryć, które pomagają przy kolejnych rzutach i podnoszą stan punktowy naszej cywilizacji.
-
Najlepsze jest to jak to wszystko działa, np. wyrzuciłem 2 razy ludzi i dwie czaszki (susza dla mnie, -2 punkty), a nie mam nawadniania które przed nią chroni. Więc przerzucę jeszcze raz w nadzieji na trzecią czaszkę (zaraza dla przeciwników), albo przynajmniej wyrzucę pieniążek, bo mam bicie monet, które daje z nich więcej kasy na odkrycia. Nawet jak wyrzucę dzbanek, to przynajmniej będę miał na nawadnianie i coś jeszcze dokupię. Albo zboże, to zrobię zapas i nie będę go potrzebował w następnej kolejce...
-
Przeliczanie wyników i decydowanie na jakie odkrycia poświęcić surowce jest najlepszym aspektem gry. Losowość nie jest tu utrudnieniem, czy wadą. Po prostu trzeba sobie z nią radzić i być zawczasu przygotowanym na nie najlepsze rzuty. Po zapoznaniu się z podstawową mechaniką gry nie ma z tym kłopotu.
-
Liczenie punktów też ma swój urok. Najpierw punktowane są miasta, potem odkrycia, potem budowle, a potem (niestety) ujemne punkty za katastrofy głodu, zarazy, czy najazdu, które "udało się" złapać po drodze. Dzięki temu nawet szczycący się bardzo zaawansowaną cywilizacją mogą przegrać.
-
Teraz kilka wad. Po rozbudowaniu się graczy jest mały downtime - liczenie sześciu, czy siedmiu kostek chwilę trwa. Reszta nie może w tym czasie planować, bo dużo zależy od rzutów. Jedyne co można, to sprawdzać co robią przeciwnicy, ale to też niewiele daje, bo gra nie jest z gatunku konfrontacyjnych.
-
Ze strony internetowej wydawcy można pobrać nowe arkusze z punktami, stworzone na podstawie pojękiwań graczy na zbyt szybkie zakończenie i duże ryzyko przy budowie monumentów. Gra sporo zyskała, ale automatycznie 5 kilogramów arkuszy w pudełku z grą staje się makulaturą.
-
Ponarzekałem na koniec trochę, ale ogólnie mam same pozytywne wrażenia. Nie jest to głupia turlanka ("Mam 6, wygrałem!"), ale inteligentna rozrywka, bez setek modyfikatorów spotykanych często w grach ekonomicznych. Czteroosobowa rozgrywka przy doświadczonych i równorzędnych graczach nie trwa dłużej pół godziny, a i to w naprawdę skrajnych przypadkach.
-
Dodatkową zaletą jest prostota, którą docenią dzieci grające z dorosłymi. Ośmiolatek bez problemu rzuca kostkami i sprawdzi sam ile ma surowców i na co je wydać.