gry planszowe przygodowe > Mice and Mystics
GRY PRZYGODOWE
logo przedmiotu Mice and Mystics

Mice and Mystics

Kooperacyjna gra przygodowa z myszami w roli głównej

cena:

329.90 PLN
wysyłamy w: niedostępny

Podstawowe informacje:


liczba graczy: od 1 do 4
wiek: od 7 lat
czas gry: ok. 120 min.

wydawca: Plaid Hat Games (2012)
projektant: Jerry Hawthorne

wersja językowa: angielska
instrukcja: angielska
Do gry dodawane są gratis dwie karty promocyjne

Opis


In Mice & Mystics players take on the roles of those still loyal to the king - but to escape the clutches of Vanestra, they have been turned into mice! Play as cunning field mice who must race through a castle now twenty times larger than before. The castle would be a dangerous place with Vanestra's minions in control, but now countless other terrors also await heroes who are but the size of figs. Play as nimble Prince Colin and fence your way past your foes, or try Nez Bellows, the burly smith. Confound your foes as the wizened old mouse Maginos, or protect your companions as Tilda, the castle's former healer. Every player will have a vital role in the quest to warn the king, and it will take careful planning to find Vanestra's weakness and defeat her. Mice & Mystics is a cooperative adventure game in which the players work together to save an imperiled kingdom. They will face countless adversaries such as rats, cockroaches, and spiders, and of course the greatest of all horrors: the castle's housecat, Brodie. Mice & Mystics is a boldly innovative game that thrusts players into an ever-changing, interactive environment, and features a rich storyline that the players help create as they play the game. The Cheese System allows players to horde the crumbs of precious cheese they find on their journey, and use it to bolster their mice with grandiose new abilities and overcome seemingly insurmountable odds. Mice & Mystics will provide any group of friends with an unforgettable adventure they will be talking about for years to come. Assuming they can all squeak by...

Recenzje naszych klientów:


zaloguj się jeżeli chcesz dodać własną



dodano: 2014-08-02 Dobre na raz autor: malash

WYKONANIE:
Kolorowa, bajkowa instrukcja, przepiękne plansze mapy w ciepłych kolorach, a na koniec plansza główna (do trzymanie kart i innych pierdół) stylizowana na stary zegar. Do tego masa żetonów i kart. A figurki? Ładne, dobrze rzeźbione, z dobrymi detalami... no, bitewniak by się nie powstydził...

KLIMAT:
Od pierwszych chwil gra wciąga nas w swój zaczarowany bajkowy świat. Słuchamy opowieści starego mysiora, który opowiada wnukowi o dawnych herosach. Takie wstawki fabularne pojawiają się między kolejnymi scenariuszami, by pokazać nam efekty naszych bohaterskich czynów i wskazywać nam co i dlaczego będziemy teraz robić. Wbrew pozorom chęć poznania tej historii i posunięcia się o jeden kolejny mysi krok w kierunku obranego celu bardzo napędza na dalszą grę. Nie gramy z myślą o wybiciu kolejnych wylosowanych przeciwników – tłuczenie ich sprawia jakąś tam radość, ale idziemy na przód przede wszystkim po to, by odkrywać kolejne tajemnice otaczającego nas świata.

JAK W TO GRAĆ:
Autorzy oferują opcję rozgrywania przygód w trybie kampanii lub pojedynczych scenariuszy. Ja nie wyobrażam sobie grać w to inaczej niż w trybie kampanii. Tu chodzi o historię, o pokonywanie kolejnych przeciwności losu na drodze do prawdy i sprawiedliwości. Tu jednak może pojawić się problem – gra się kompletnie nie skaluję. Jest teoretycznie przeznaczona dla 1-4 graczy, podczas gdy scenariusze (owszem, przeważnie czteroosobowe) zdarzają się nieraz na sześć, a nawet... dwie postaci... a przecież wszyscy chcą uczestniczyć w historii i ją poznać. Ja polecam grać na 2 osoby – gra jest pod to najlepiej przystosowana. My graliśmy we trójkę i też dało radę – zawsze ktoś trzymał 2 bohaterów, a reszta po jednym... a przy scenariuszu na dwie osoby jest sposób, by zaangażować trzeciego gracza.
Muszę też napomknąć o tym, że kampania jest całkowicie liniowa – mamy 11-odcinkową bajkę, bez wyborów, czy alternatywnych zakończeń.

Pierwsza partia w myszki nie jest starciem ze szczurami i karaluchami. To batalia ze Złą Królową Instrukcją i jej czarcimi sługami – Kruczkami i Paragrafami. Choć obejrzałem tutorial i przeczytałem instrukcję - przy pierwszej grze jest piekielnie dużo nieścisłości... w sumie w miarę postępu kampanii robi się ich coraz więcej, ale nie o to chodzi. Przy pierwszej grze w końcu po prostu pękają hamulce i dochodzimy do wniosku, że trzeba olać szukanie oficjalnego stanowiska twórców i robić wszystko po swojemu. Kiedy to zrozumiemy, reszta naszych poczynań będzie już PRZYGOOODĄ!

MECHANIKA:
W swojej kolejce mamy ruch + akcję, którą przeważnie jest atak, ale czasem użycie umiejki, lub przeszukiwanie pokoju. Im mocniejszą mamy w ręku broń, tym więcej kostek używamy. Po teście ataku jest jeszcze test obrony – im więcej obrońca na sobie łupin orzecha itp., tym więcej dostaje do łapy kostek. Jednym z wyników na kostkach jest zawsze Ser. Oznacza on nieudany test, ale dostajemy za to żeton sera na pocieszenie. Serki służą do odpalania specjalnych umiejek lub awansowania myszora, czyli ... zdobywania kolejnych specjalnych umiejek.
Akcją alternatywną do ataku jest przeszukiwanie. Rzucamy wtedy kostką i jeśli akcja się powiedzie bierzemy kartę z talii przedmiotów. Talia przedmiotów składa się w znacznej większości z kart mniej lub bardziej przydatnego ekwipunku. Jednak jest kilka kart „Treachery”, czyli nazwijmy to pułapek. Przeważnie jest to przykry efekt typu „utrata całego sera na postaci”, czy „zasadzka”, polegająca na tym, że w następnej komnacie wszyscy wrogowie pojawią nam się przed nochalem. Wszystko pięknie, ale twórcy poszli o krok dalej i pojawiają się takie efekty jak „utrata niesionej broni”, na którą polowaliśmy przez trzy scenariusze, czy... pojamnie(coś jak śmierć). Tak, jest szansa, że podczas przeszukiwania pokoju Twoja mysz - nieważne ile ma punktów życia, czy pancerza - zdechnie. Oczywiście kiedy mysz zostaje „pojmana” traci też cały ser i niesioną broń... a wskaźnik czasu przesuwa się o jeden w kierunku końca scenariusza. Warto też wspomnieć, że „pojmaną” mysz można uwolnić dopiero gdy wybijemy wszystko w pomieszczeniu. Jeśli nasza postać padła podczas ciężkiego starcia – reszta też zgodnie z zasadą kuli śniegowej prawdopodobnie padnie.

WRAŻENIA:
Gra jest na tyle zaczarowana, że przy minimum wysiłku nie czuć w niej tępej turlaniny, a dążenie do celu. Mało tego – każdy scenariusz ma jakiegoś twista, jakąś mini mechanikę w jednym, czy dwóch miejscach, zmodyfikowaną specjalnie pod fabułę.
Gra się miło. Jeśli nastawiacie się na PRZYGODĘ, i przyjemną fabułę, to „Mice and Mystics” spełni Wasze oczekiwania. Gdy się dobrze, historia wciąga, a każda postać posiada swój własny styl radzenia sobie z przeciwnościami losu. Bity tydzień sielankowego łupania przeciwników i odkrywania sekretów, związanych z naszą mysią bajką. A co potem? Nic. Koniec gry. Można ją sprzedać, wyrzucić, albo oddać dzieciom sąsiada.
Chociaż nie... możemy też kupić kolejne scenariusze w pdf-ach, albo kupić dodatek „Heart of Glorm”, który zapewni nam kilka kolejnych scenariuszy i siódmą postać... no i oczywiście poznamy dalsze losy naszych bohaterów... Czy warto? To już sami oceńcie.

PODSUMOWANIE:

Zalety:
+ Mechanika jest prosta, ale nie irytująca
+ Kapitalny baśniowy klimat
+ Fajna fabuła
+ Ładne wykonanie

Wady:
- Brak regrywalności (liniowa kampania)
- Brak skalowania
- Stosunek cena/zawartość
dodano: 2014-05-13 Jeśli masz dzieci lubiące gry, kup autor: tvaruk

ZALETY:

+ sympatyczny klimat oraz odpowiadająca dzieciom (i dorosłym) idea gry
+ dobre wykonanie połączona ze świetną oprawą
+ łatwa do nauczenia, dungeon crawl dla najmłodszych

WADY:

- po kilku partiach niektórzy dorośli mogą się znurzyć jej powtarzalnością
- organiczone możliwości rozwoju postaci
- duża losowość przez mechanikę sera oraz talię przedmiotów
- cena i brak wersji PL

Mice and Mystics to kooperacyjna gra w której gracze wcierają się w drużynę młodego królewicza zamienioną w myszy. Mimo, że historia jest skierowana do dzieci jest w miare dobrze napisana i ciekawa, na pewno zachęci młodszych do kolejnych partii. Szkoda tylko, że nie jest po polsku, bo akurat w przypadku gier dla dzieci jest to moim zdaniem szczególnie ważne. Gra jest piękna i dość podobna do standardów dungeon crawlu typu Descent. Szkoda tylko, że poza walką nie ma w niej zbyt wiele, nie ma czasu na eksplorację, bo nieustannie goni nas zegar, który odmierza czas do zakończenia gry, dodatkowo rzucając nam pod nogi kolejne walki w odmierzanych serem odstępach czasu. Sama walka rozwiązana jest ciekawie i intuicyjnie, ale ponieważ nieustannie bierzemy w niej udział, po kilku scenariuszach może nieco znużyć. Dodatkowo, postacie by używać własnych zdolności specjalnych muszą placić za nie serem, który najczęściej dostajemy wyłącznie przy okazji rzutów kością ataku, kiedy akurat wolimy skrzywdzić przeciwnika bardziej niż zbierać ser. Jeśli dodatkowo słabo rzucamy i nie dostajemy owego sera, to gramy zwyklą myszą, kiedy wokół ludzie ciskają zaklęcia i szalone ataki. Widziałem już sytuację, gdzie jeden dzieciak mocno się przez to popłakał i dopiero interwencja rodziców, oddających mu swój ser pomogła. Dla rodzin z dziećmi, którym niestraszny angielski, to dobry zakup mimo wysokiej ceny. Scenariusze pozwolą spędzić nad grą kilka(naście?) wieczorów, z powodu interaktywności plansz, powinno być dość regrywalnie. Dorosłe drużyny moim zdaniem raczej powinny odpuścic, koncentrując się na Descencie albo Level 7 OP.
dodano: 2013-09-06 bardzo dobra, ale nie dla wszyskich autor: elmotoja

Na początek powiem krótko: podobało mi się.

Odpowiem też na drugie pytanie, które pewnie przychodzi Wam do głowy (sam je sobie zadawałem) - czy warto? Dla mnie tak, ale do tego wrócę jeszcze na koniec recenzji.

Graliśmy na wyjeździe w kampanię z młodszą siostrą żony. Okazało się, że dla 12-latki, nawet jeśli zwykle unika gier po angielsku, coś jest w tej grze co ją przyciąga. Nam grało się też całkiem przyjemnie, ale teraz po przerwie jakoś mnie ciągnie do niej tak bardzo.

Myślę, że gra może dobrze się sprzedać jako spotkanie rodzinne albo ze znajomymi - niekoniecznie często grającymi. Z drugiej strony wymaga pewnej regularności, bo zagranie jednego czy dwóch scenariuszy ma mały sens. No i masz pewną sprzeczność - po prostu, żeby rozważać zakup, trzeba mieć w głowie odpowiednią grupę. Może to być już żona i mąż, ale trzeba pamiętać, że wówczas kieruje się dwoma myszami każdy (nie jest to takie złe, ale skalowania nie ma).

Nie jest to raczej gra dla "graczy", bo jej meritum to nie taktyczne zagadki i wielkie wyzwania, tylko radość z (poznawania) przygody i rozwoju postaci. A z tą radością może być różnie - nam się akurat podobało, bo uznaliśmy to za okazję do odpoczynku i grania spokojnie razem, a nie przeciwko sobie. Dla przykładu w Descenta się w tym samym składzie pokłóciliśmy i w tę grę akurat zagrałbym z kumplami niż z rodziną.

Z punktu widzenia komponentów, to są bardzo dobrej jakości i oczywiście ładne (zobaczcie sobie ilustracje w sieci). Fajne są plansze, może nie są aż tak modularne jak w Descent, ale dla nas okazał się to plus. Wzięliśmy grę na plażę i zamiast leniwego opalania, mieliśmy opalanie przy planszówce (trzeba tylko pamiętać o kocu i zmienianiu pozycji raz na jakiś czas). Figurki nie są tak olbrzymie jak w Descencie, ani tak różnorodne (w samej grze karaluchy i szczury pojawiają się bardzo często, dla niektórych wręcz zbyt często), ale mi to nie przeszkadza - wyglądają dobrze i spełniają swoje założenie.

Nie wiem czy będę wracał do Myszy tak często jak miałem wrażenie na początku. Zaraz po rozpakowaniu i rozegraniu pierwszych scenariuszy, uważałem że zdecydowanie warto, "przecież gra jest super". Teraz nie jestem pewien czy nie jest na jeden raz i to w bardzo ograniczonych okolicznościach (wiem, że można zagrać scenariusze trochę inaczej, ale największą motywację żeby powtórzyć miałem jak przegraliśmy, a nie po wygranej partii).
Później zacząłem sobie myśleć, że nawet jeśli jest na jeden raz, to i tak dość intensywny i długi. Kupiłem w życiu kilka gier na konsolę i praktycznie każda była na jeden raz, a na pewno nie każda dała takie wspomnienia jak ta.
Z tej perspektywy dalej myślę, że było warto.