GRY PRZYGODOWE
Too Many Bones (edycja polska)
Przygodowa gra kościana z elementami RPG
cena:
799.90 699.90 PLN(najniższa cena z 30 dni: 699.9)
dostępność: dostępna
wysyłamy w: 24 godziny
dodaj do koszyka
Podstawowe informacje:
liczba graczy: od 1 do 4
wiek: od 12 lat
czas gry: od 60 do 120 min.
wydawca: Wydawnictwo Portal
kod kreskowy: 5902560387896
projektant: Adam Carlson , Josh J. Carlson
wersja językowa: polska
UWAGA! Materiały poglądowe. Polska wersja językowa pudełka oraz pozostałych materiałów pojawi się w Q2/Q3.
Opis
Too Many Bones przybywa uzbrojona po zęby i impetem wyważa drzwi do nowego gatunku gier:
konstruktora kości RPG (dice-builder RPG). Ta gra zbiera wszystko, co wiesz o rzucaniu kośćmi, i odwraca
do góry nogami. Pełna strategicznej głębi pozwala ci wcielić się w nową rasę fantasy i wyruszyć na
przygodę do północnych terytoriów, aby wytropić i pokonać rosnące wrogie siły i bossa, który nimi
dowodzi.
Możesz grać samodzielnie lub razem z drużyną, podchodząc do kampanii dla 1-4 graczy. Z ponad 100
unikalnymi kośćmi umiejętności i 4-7 klasami do wyboru każda bitwa to niepowtarzalne mini-wyzwanie do
rozwiązania. Twoja przygoda składa się z 8-12 bitew, które wiodą do ostatecznego celu – walki o
zwycięstwo z jednym z wielu dostępnych bossów. Po drodze będziesz musiał podejmować decyzje
fabularne, które bez zwłoki zmuszą cię do szacowania ryzyka/nagrody, prawdopodobieństwa i logiki - z
kośćmi wplecionymi we wszystkie te aspekty! Twoja drużyna będzie również musiała podejmować decyzje:
kiedy odpocząć, kiedy eksplorować, które walki podjąć! Karty Spotkania oferują zabawne zwroty akcji i
szczyptę humoru, jednocześnie przygotowując scenę dla następnej bitwy.
Atuty:
Unikatowa mechanika konstruktora kości (dice-builder mechanic)
Oszałamiające komponenty z przeszło 130 kostkami
Przygoda fantasy ze strategią i humorem
Zawartość pudełka:
139 kości
4 Pojemniki na kości
5 neoprenowych mat (22 x 28 cm) (4 Gearloc Mats, 1 Battle Mat)
5 plastikowych kart Pomocy
60 plastikowych kart Spotkania (6 Specjalnych, 30 Drużyny, 12 Solo, 12 Tyrana)
60 kart Łupu
65 znaczników Zdrowia
62 znaczniki Bossa
4 znaczniki Gearloka
4 znaczniki Pasa Ruchu
1 znacznik Dnia
1 znacznik Mapy
Instrukcja
Informacje dot. bezpieczeństwa
Posiada logo CE. To nie jest zabawka. Nieodpowiednie dla dzieci poniżej 3 roku życia. Zawiera drobne elementy, które mogą zostać połknięte. Ryzyko zadławienia, uduszenia.
Recenzje naszych klientów:
zaloguj się jeżeli chcesz dodać własną
dodano: 2024-07-20
Zachęca do odkrywania!
autor:
koral
7 lat po premierze oryginalnego Too Many Bones od Chip Theory Games, gra doczekała się wreszcie polskiego wydania od Portal Games.
O innowacyjnej mechanice tego tytułu od dawna było głośno, a gatunek dice-builder RPG był totalnie czymś nowym także dla nas.
TMB opiera się niemal całkowicie na kościach – kości budują postaci, decydują o powodzeniu walki, rozwijają umiejętności.
Cała przygoda składać się będzie z kilku dni, podczas których odbywamy różnorodne spotkania i trenujemy nowe umiejętności. Liczba dni (długość rozgrywki), talia kart spotkań, a także wrogowie, z jakimi będziemy walczyć, wyznaczane są przez wybranego do rozgrywki Tyrana – najmocniejszego wroga (bossa), którego trzeba pokonać, aby ukończyć przygodę.
Siła Złolców do pokonania podczas każdego ze spotkań zależna jest od liczby graczy oraz aktualnego dnia naszej podróży. Nagrodą za udane spotkanie są wartościowe łupy, punkty treningowe, a także punkty postępu, których odpowiednią liczbę musimy zebrać, aby rzucić ostateczne wyzwanie Tyranowi.
Sukces wszystkich walk zależy oczywiście od kości – od rzutów na atak i obronę, ale także od kości umiejętności każdej z postaci.
W grze podstawowej mamy 4 Gearloków, całkowicie różnych od siebie, funkcjonujących według zupełnie różnych zasad i wyposażonych we własny zestaw 16 unikatowych kości umiejętności. Każdy Gearlok może wyuczyć się innej profesji, a kierunek i strategia jego rozwoju zależy głównie od drużyny, w której gra, oraz wybranego Tyrana.
Niezależnie od tego, każda z postaci ma dużo do zaoferowania: Patches leczy punkty życia, Boomer może atakować granatami, Picket ma bardzo silną obronę, którą może też pokonywać wrogów, a wściekłość Tantruma znacząco w walce.
Z każdą kolejną rozgrywką coraz lepiej „czuje” się i prowadzi te postaci, choć nie da się ukryć, że pierwsze podejścia są nieco przytłaczające.
OGROM mikrozasad, osobna instrukcja dla każdego gracza, a do tego niezbyt intuicyjna instrukcja sprawiają, że na początku dużo rzeczy robi się na oślep. Opanowanie wszystkich profesji, umiejętności, planów awaryjnych czy Przydasi, w zestawieniu z charakterystyką wrogów i samymi zasadami ogólnymi, jest dosyć ciężkie…
Przebieg rozgrywki jest w znaczącej mierze losowy – zarówno w doborze spotkań i ich zestawieniu z dolosowanymi Złolcami, jak i, przede wszystkim, w dominujących tu rzutach kośćmi. Czasami więc walki pójdą łatwo, a innym razem będą niemal nie do przejścia.
Poziom trudności nie jest tu zatem całkowicie rosnący – owszem, punkty Złolców zależą od dnia, ale przez ich różnorodne zdolności może się czasem zdarzyć, że np. późniejsze bitwy będą prostsze od wcześniejszych.
Przez ograniczoną liczbę dni, kilka nieudanych spotkań może zadecydować o przegranej; czasem po prostu odpuścimy, bo widzimy, że zabraknie nam czasu na nadrobienie straconych dni. Mimo, że większość spotkań opiera się na walce, niektóre z nich potrafią być całkiem zaskakujące i urozmaicać tę ciągłą jatkę (same przeżyłyśmy w grze parę zaskoczeń…).
Sama gra podstawowa wydaje nam się być bardzo regrywalna; przez multum różnych konfiguracji postaci, Spotkań, Złolców i Tyranów, za każdym razem będzie wyglądać trochę inaczej, a strategia rozwoju Gearloka będzie nieco inna.
Gra zdecydowanie wymaga więc wielu powtórzeń, nauki i sprawdzania różnych dróg, żeby wyciągnąć z niej wszystko, co oferuje. Po iluś rozgrywkach wciąż mamy wrażenie, że udało nam się umiejętnie wykorzystać tylko część strategii kryjącej się za każdą z postaci.
Too Many Bones jest pierwszą tego typu grą w naszej kolekcji i bardzo się cieszymy, że ją poznałyśmy - mamy poczucie, że chcemy się w nią dalej wgłębiać, żeby wyciągnąć pełnię jej możliwości.





7 lat po premierze oryginalnego Too Many Bones od Chip Theory Games, gra doczekała się wreszcie polskiego wydania od Portal Games.
O innowacyjnej mechanice tego tytułu od dawna było głośno, a gatunek dice-builder RPG był totalnie czymś nowym także dla nas.
TMB opiera się niemal całkowicie na kościach – kości budują postaci, decydują o powodzeniu walki, rozwijają umiejętności.
Cała przygoda składać się będzie z kilku dni, podczas których odbywamy różnorodne spotkania i trenujemy nowe umiejętności. Liczba dni (długość rozgrywki), talia kart spotkań, a także wrogowie, z jakimi będziemy walczyć, wyznaczane są przez wybranego do rozgrywki Tyrana – najmocniejszego wroga (bossa), którego trzeba pokonać, aby ukończyć przygodę.
Siła Złolców do pokonania podczas każdego ze spotkań zależna jest od liczby graczy oraz aktualnego dnia naszej podróży. Nagrodą za udane spotkanie są wartościowe łupy, punkty treningowe, a także punkty postępu, których odpowiednią liczbę musimy zebrać, aby rzucić ostateczne wyzwanie Tyranowi.
Sukces wszystkich walk zależy oczywiście od kości – od rzutów na atak i obronę, ale także od kości umiejętności każdej z postaci.
W grze podstawowej mamy 4 Gearloków, całkowicie różnych od siebie, funkcjonujących według zupełnie różnych zasad i wyposażonych we własny zestaw 16 unikatowych kości umiejętności. Każdy Gearlok może wyuczyć się innej profesji, a kierunek i strategia jego rozwoju zależy głównie od drużyny, w której gra, oraz wybranego Tyrana.
Niezależnie od tego, każda z postaci ma dużo do zaoferowania: Patches leczy punkty życia, Boomer może atakować granatami, Picket ma bardzo silną obronę, którą może też pokonywać wrogów, a wściekłość Tantruma znacząco w walce.
Z każdą kolejną rozgrywką coraz lepiej „czuje” się i prowadzi te postaci, choć nie da się ukryć, że pierwsze podejścia są nieco przytłaczające.
OGROM mikrozasad, osobna instrukcja dla każdego gracza, a do tego niezbyt intuicyjna instrukcja sprawiają, że na początku dużo rzeczy robi się na oślep. Opanowanie wszystkich profesji, umiejętności, planów awaryjnych czy Przydasi, w zestawieniu z charakterystyką wrogów i samymi zasadami ogólnymi, jest dosyć ciężkie…
Przebieg rozgrywki jest w znaczącej mierze losowy – zarówno w doborze spotkań i ich zestawieniu z dolosowanymi Złolcami, jak i, przede wszystkim, w dominujących tu rzutach kośćmi. Czasami więc walki pójdą łatwo, a innym razem będą niemal nie do przejścia.
Poziom trudności nie jest tu zatem całkowicie rosnący – owszem, punkty Złolców zależą od dnia, ale przez ich różnorodne zdolności może się czasem zdarzyć, że np. późniejsze bitwy będą prostsze od wcześniejszych.
Przez ograniczoną liczbę dni, kilka nieudanych spotkań może zadecydować o przegranej; czasem po prostu odpuścimy, bo widzimy, że zabraknie nam czasu na nadrobienie straconych dni. Mimo, że większość spotkań opiera się na walce, niektóre z nich potrafią być całkiem zaskakujące i urozmaicać tę ciągłą jatkę (same przeżyłyśmy w grze parę zaskoczeń…).
Sama gra podstawowa wydaje nam się być bardzo regrywalna; przez multum różnych konfiguracji postaci, Spotkań, Złolców i Tyranów, za każdym razem będzie wyglądać trochę inaczej, a strategia rozwoju Gearloka będzie nieco inna.
Gra zdecydowanie wymaga więc wielu powtórzeń, nauki i sprawdzania różnych dróg, żeby wyciągnąć z niej wszystko, co oferuje. Po iluś rozgrywkach wciąż mamy wrażenie, że udało nam się umiejętnie wykorzystać tylko część strategii kryjącej się za każdą z postaci.
Too Many Bones jest pierwszą tego typu grą w naszej kolekcji i bardzo się cieszymy, że ją poznałyśmy - mamy poczucie, że chcemy się w nią dalej wgłębiać, żeby wyciągnąć pełnię jej możliwości.
Too Many Bones, wreszcie w polskiej wersji językowej, wzbudziło duże kontrowersje nad Wisłą z powodu ceny. Na ten produkt siła nabywcza polskiego konsumenta mogła nie być przygotowana.
Moim zdaniem fani kooperacji i przeżywania arcyciekawych przygód przy planszy powinni być bardzo zadowoleni. Gra posiada bowiem bardzo oryginalną formułę budowania swojego bohatera za pomocą kostek, którymi oznaczamy statystyki i umiejętności. Grywalności jest mnóstwo, bo kart przygód jest mnóstwo, a do tego każdy bohater to osobna gra i unikalne wrażenia. Sprytnie wymyślone zasady walki sprawiły że nawet na tak małej macie można toczyć fantastyczne starcia. Decyzja, jakie kości wybrać w naszej turze jest jedną z najfajniejszych, jakie podejmiecie w grze planszowej. Rozgrywka wymaga prawdziwej współpracy i rozmowy o decyzjach czy kierunkach rozwoju bohaterów.
Formuła gry wcale nie zestarzała się przez te lata od oryginalnej premiery. Całości dopełniają słynne już komponenty ultra-premium w postaci neoprenowych mat, ciężkich sztonów, plastikowych kart i kości o bardzo wysokiej jakości wykonania, a wisienką na torcie jest naprawdę niezły przekład, który oddaje lekki i cięty humor oryginału.
Nie powiem nikomu, żeby wydał tyle pieniędzy na grę planszową, ale na pewno powiem, że uważam produkt za wart swojej ceny w 100%.