PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika zijuma

obrazek
Wesoła farma
Prosto i genialne!,
Jak rzadko kiedy zgadzam się z opisem gry zamieszczonym przez producenta/dystrybutora.
Ta gra naprawdę wciągnęła mojego 6-letniego syna do tego stopnia, że sam dopomina się o granie.
Może jeszcze nie nauczył się przez to zarządzania kieszonkowym, ale opanował kwestię sadzenia, wzrostu i zbiorów płodów rolnych, czyli cyklu wegetacyjnego. A to już coś! Bo niektóre rośliny rosną szybciej od pozostałych i daje to możliwość manewru. Poza tym za każdym razem udało mu się o czasie zebrać plony do stodoły i tym samym nic nie zgniło na polu (nauka gospodarności)
Nauczył się też decydowania o tym, co chce zrobić w danym momencie: siać, zbierać, karmić, kupować, czy sprzedawać. Na razie nie są to jakieś wymyślne taktyki, ale sam fakt, że zauważa \"O, mogę już nakarmić świnkę!\" jest cenny, bo uczy spotrzegawczości i swego rodzaju podzielności uwagi pomiędzy talie kart nasion, kartę pola i stodołę. Planuje dzięki temu np. sadzenie tych brakujących roślin.
Nie chcę streszczać reguł, bo te może każdy przeczytać, są opublikowane i nie ma ich zresztą wiele. Załączona jest też bardzo poręczna ściąga gracza.
Chcę napisać, że poza starannym i gustownym wykonaniem z przeuroczymi grafikami zwierzaków gra ma niesamowity potencjał edukacyjny, a próg 8 lat jest zdecydowanie za niski.
Myślę, że bardzo dobrze, mimo uproszczeń, oddano ramowe zasady funkcjonowania gospodarstwa rolnego w którym dobrego gospodarza cechuje umiar, przewidywanie i rozsądek, a pazerność i monotematyczność mszczą się bardzo szybko.
Dla dorosłych ta gra też nie jest stratą czasu. Co prawda dla geeków, to tylko niedzielny fillerek pomiędzy kolejnymi partiami Agrykoli czy Ora et Labora, ale... dla nich właśnie dedykowane są te ostatnie :)
Na upartego można grać nawet solo, ale po kilku rozgrywkach można dojść do maksymalnej punktacji na którą pozwalają karty karmienia i bez modyfikacji ilości kart karmienia lub nasion nie ma już takich emocji jak na początku.
Jako gra rodzinna sprawdza się rewelacyjnie i jako taką gorąco polecam rodzicom 6-8 latków :)


obrazek
Frutti di Mare
Pozornie banalne...,
...ale tylko pozornie.
Banalna jest mechanika: zagrywam karty, które mają zdrożeć (bo mam ich najwięcej w swojej talii).
Jeśli interesujący towar ma już topową cenę, to pasuję i tylko obserwuję poczynania innych handlarzy, choć to akurat trzeba robić ciągle, bo sytuacja zmienia się z każdym wyłożeniem karty towaru. Zupełnie jak na rynku!
I tu zaczynają się schody, bo należy rozważyć, czy może lepiej przetrzymać \"swój\" towar na niedowartościowanej pozycji, żeby inni gracze go wywindowali, albo nie zepchnęli za szybko do wartości śmieciowych w sytuacji, gdy nie mam już czym podbijać ceny. Nie ma nudy ani przez chwilę. Trzy regulaminowe rozdania upływają nie wiadomo kiedy. Emocje można podkręcać nie podliczając sumy osiągniętej za towary przez poszczególnych handlarzy, tylko wypłacać bezpośrednio za każdy policzany towar. Jeśli ktoś ma świetną pamięć do liczb, to nic z tego nie wyjdzie, ale skleroza gwarantuje emocje do ostatnich chwil :D
Do wykonania nie ma się za bardzo jak przyczepić. Karty mają wystarczającą sztywność, choć mogły by być o drobinę grubsze. Równie dobrze prezentują się karty banknotów. Aż żal, że służą tylko do zliczania utargu na końcu rozdań. Można było to zastąpić zwykłym podliczaniem punktów na jakiejś karteluszce (irytuja mnie takie rozwiązania) i chwała autorowi, że nie poszedł na łatwiznę.
Gra jest niby dla dzieci i tu się sprawdza. Rysunki morskich skorupiaków są przeurocze. To druga gra (obok Wesołej Farmy) w którą mój 6-letni syn zagra z własnej woli, a czasem sam o nią poprosi. I zdarza mu się wygrywać. Trudno mówić o negatywnej interakcji gdy klimat jest nastawiony na osiągnięcie najlepszego wyniku. Można co prawda grać na \"podkładanie świń\" i obniżać komuś cenę jakiegoś towaru, ale dużo ryzykujemy, że sami niewiele zarobimy. Jak na grę rodzinną z akcentem \"dla dzieciaków\" to raczej zaleta.
Teoretycznie losowość jest duża, ale tak naprawdę, to umiejętność zarządzania talią i dedukcja celu przeciwników decyduje o wygranej, bo w pewnym sensie gra się też kartami innych graczy, w znaczeniu: pozwala czasem odwalić naszą robotę.
Jedno co bym zmieniła, to kierunek przesuwania kart na straganach. Wg praw rynku zwiększanie ilości towaru obniża cenę. W grze jest odwrotnie, choć nie wynika to wprost i chyba nie o to autorowi chodziło. Mechanika raczej nie jest odzwierciedleniem prawdziwego targu rybnego. nic jednak nie stoi na przeszkodzie by zmodyfikować ten przepis :) Efekt jest naprawdę ciekawy. Polecam!

Podsumowując: szybka, estetyczna, przyjemna rozgrywka, w sam raz na wieczorny relaks.