PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika silentlamb

obrazek
Stone Age (edycja angielska)
trzeba mieć,
To jest jedna z tych niewielu gier, które dostały u mnie ocenę 10 na BGG. Pierwszy kontakt nie był jednak zbyt dobry. Spojrzenie na zasady, na elementy. Wnioski? Kostki, duuuużo kostek. Z tego nigdy nic dobtego nie wynika. Takie miałem też wrażenie po pierwszych 2-3 partiach. Raz wyrzucisz same 6-tki i dostaniesz dużo surowców, innym razem same 1-ki i nawet drewna ludzie nie przyniosą. A te karty? Jak podejdzie pod twoją turę dobry zestaw, to dostaniesz coś ciekawego, jeśli nie - to jesteś z tyłu.

Po kolejnych grach moje zdanie się zmieniło. Fakt, szczęście w kostkach jest tutaj spore. Ale gra posiada coś co nazwałbym kontrolowaną losowością i zarządzaniem ryzykiem. Możesz wysłać 1 ludzika na pole z drewnem - ma 50% szans, że przyniesie conajmniej 1 drewno i 17% szans, że przyniesie 2 drewna. Możesz wysłać tam dwóch ludzi i procenty się zmienią. Możesz zainwestować w \"młotki\" i dodawać do kostek brakujące oczka. Możesz zgarniać karty dające jednorazowe \"młotki\" i używać ich w krytycznych momentach. Te wszystkie mechanizmy powodują, że w grze losowość nie jest tak bardzo odczuwalna! A popiera to wynik koło 10 rozgrywek w dość podobnym składzie - prawie wszystkie wygrała jedna i ta sama osoba.

Gra nie posiada równiez jakiejś jednej strategii. Jest ich wiele, można sobie założyć, że będzie się szło w ilość ludzi zostawiając z boku żywność. Można spróbować grać garstką, ale inwestować w młotki. Można grać na zdobywanie surowców i punktowanie budynków, ale można też skupiać się na najtańszym surowcu i zdobywać dużo kart, które na koniec dadzą ogromną ilość punktów, a że czasem jest na nich jakiś surowiec, to i kilka budynków uda się skompletować. Jest z czego wybierać. Czasem jakaś wybrana strategia nie zadziała, ale zawsze można z tego wybrnąć. Miałem wiele gier, w których osoba idąca w ilość ludzi nagle dochodziła do 10 żywności i nie musiała ich żywić. Blokowała budynki opóźniając grę, zgarniała karty i ogólnie z końca stawki wychodziła na prowadzenie.

Podsumowując, moim zdaniem nie mieć Stone Age w swojej biblioteczce to grzech.


obrazek
Dungeon Lords
klimatyczna,
Dungeon Lords to gra w której gracze stają po drugiej stronie walki między dobrem i złem. Podczas całego roku każdy z nich będzie budował swoje podziemne lochy instalując zmyślne pułapki, zatrudniając hordy potworów, w końcu zadba o wewnętrzną ekonomię. Po jesieni bohaterowie wyjdą z karczm, uformują drużynę i przyjdą splądrować lochy. Gdy już zostaną pojmani (lub wrócą do swych domów) następuje drugi rok w którym gracze znów przygotowują się do przybycia dużo silniejszych bohaterów, po czym jest walka i podliczenie punktów.

Instrukcja do gry napisana jest genialnie, ale do tego produkty Vlaady Chvatila nas już przyzwyczaiły. Opisane są wszystkie przypadki, które mogą wystąpić podczas gry, więc nie ma tu niejednoznaczności. Do tego humor wylewa się z tej instrukcji. Jest napisana bardzo podobnie do Galaxy Truckera.

Pokazałem tę grę wielu osobom, głównie takim, które z planszówek lubią Carcassone, Talisman czy Wiochmen Rejsera - czyli nie są przyzwyczajeni na większe główkowanie. Gra spisuje się w takim towarzystwie bardzo dobrze. Miałem też okazję grać wielokrotnie z typowymi eurograczami i również bawili się przy tej pozycji świetnie. Klimat tej gry jest naprawdę duży, a strona graficzna jeszcze to poprawia.

Na minus mogę zaliczyć czas potrzebny na wytłumaczenie zasad. Mówi się dużo, nowi gracze są zalewani dużą ilością informacji przez co na początku nie do końca wiedzą co robić. Czas gry też nie jest zbyt przyjemny, z tłumaczeniem zasad i grą \"bez pośpiechu\" partia zajmuje około 2.5h. W gronie ludzi, którzy grę już znają jest to nieco mniej niż 2h.

Druga rzecz to ilość graczy. Dungeon Lords działa dobrze na dokładnie 4 osoby, w mniej nie ma sensu do gry siadać.

Ja osobiście uwielbiam grę za jej klimat oraz za kombinowanie w fazie walki. Szkoda, że walka jest tylko dwa razy, ale może to jeden z powodów dla których do Dungeon Lords siadamy dość często.


obrazek
Once Upon a Time
rewelacyjna, dużo śmiechu,
Nie należę do osób, które nałogowo umawiają się na sesję RPG, a nawet więcej - nigdy na takiej sesji nie byłem. Z tego powodu, gdy jeden znajomy proponował na naszych spotkaniach Once Upon a Time, nie byłem zbyt chętny do gry. Jeżeli dodać do tego, że całe towarzystwo to nałogowi RPG-owcy, to szukałem innych tytułów.

Ale pewnego dnia, za siedmioma górami, za siedmioma lasami... zagraliśmy w \"bajki\". Od tego dnia Once Upon a Time jest moją ulubioną grą i gdy tylko jest możliwość umawiam się na bajkowe sesje. Każda gra to cała masa śmiechu i kombinowania jak wybrnąć z sytuacji. O czym jest ta gra?

Każdy z graczy dostaje kilka (w zależności od liczby graczy) kart bajek oraz kartę szczęśliwego zakończenia. Osoba z najdłuższą brodą zaczyna opowiadać bajkę. Zaczyna słowami z drugiego akapitu po czym wymyśla bohaterów, tło itd. Na kartach bajek są obrazki z podpisem. Gracz, który opowiada bajkę zagrywa taką kartę (np. księżniczka) i rozwija temat tej karty w kilku zdaniach. Następnie może zagrać kolejną kartę i znów rozwinąć bajkę. Kiedy skończą mu się karty i każdy z wątków bajki został już wyjaśniony (czyli jeżeli była księżniczka i coś zaczęła robić, to musi być w tym miejscu wyjaśnione po co to robiła, jak się to skończyło, itd). Jeżeli nastąpi taka sytuacja, to gracz może doprowadzić bajkę do końca, zagrywając kartę szczęśliwego zakończenia, ale w taki sposób, aby pasowała do bajki. Jeżeli na karcie jest napisane: \"i wtedy porządek w wiosce został przywrócony i wszyscy żyli długo i szczęśliwie\", to w bajce wcześniej musiała pojawić się jakaś wioska jako jeden z głównych elementów oraz w tej wiosce musiało dziać się coś niedobrego.

Żeby nie było zbyt różowo, jeżeli osoba która opowiada bajkę użyje słów, które znajdują się na karcie innego gracza (albo słowa, które znaczą dokładnie to samo, np bajkoopowiadacz powiedział o synu króla, to ktoś może zagrać kartę: książe), to w tym momencie bajka jest przerywana, gracz któremu przerwano dociąga kartę, a bajka przechodzi na osobę która przerwała. W tym momencie nowa osoba zaczyna prowadzić bajkę do swojego zakończenia. Podczas gry można więc bardzo często usłyszeć: \"cholera, to da się jeszcze uratować, to da się jeszcze uratować...\".

Jak już wspomniałem, każda taka sesja przynosi nam dużo śmiechu, co jest jednym z głównych powodów dla których uważam Once Upon a Time za moją ulubioną grę. Dodam jeszcze, że karty mają piękną oprawę graficzną.

Wielkim minusem tej gry jest jej język. Na kartach jest dużo słów w języku angielskim, na kartach zakończeń są całe zdania. Z tego powodu osoby mniej biegłe w tym języku mają czasem problem z właściwym zrozumieniem karty. Bardzo żałuję, że żaden wydawca nie zrobił polskiej edycji, bo gra jest naprawdę niesamowita.


obrazek
Le Havre (edycja angielska)
przyjemna,
Wykonanie pod względem jakościowym jest świetne. Plansze są grube, wytrzymałe i dość przyjemnie oprawione grafiką. Elementów jest bardzo dużo - kwadratowe kafelki symbolizujące różne surowce. Są one dwustronne. Obrazki są praktycznie jednoznaczne. Karty są w porządku. Wszystkie ikonki są praktycznie oczywiste, po wstępnym zapoznaniu się z layoutem widać, ze tu jest opłata za wejście, tu jest koszt przy budowie, tutaj cena itd itd. Jeśli coś jest nieoczywiste to w instrukcji na końcu jest opis wszystkich budynków z dokladnym wyjaśnieniem co robią. Wszystkie elementy zapakowane są w woreczki strunowe.

Rozegrałem do tej pory koło 10 partii, w tym wariant 2, 3 i 4 osobowy. Gra się skaluje bardzo dobrze. Każdy z tych wariantów ma swoje \'smaczki\', ale nie czuć, że gra jest stworzona pod jakiś jeden konkretny. Czas gry jest sporym plusem ujemnym. Im więcej osób tym dłużej się gra - około 45-60 minut na gracza. Jeśli grasz z kimś kto myśli długo nad swoim ruchem, to rozgrywka może się niekontrolowanie rozciągnąć. Każdy wariant jak napisałem ma swoje smaczki. W wersji na dwie osoby nie czujesz presji z powodu zajętych budynków. Jeśli gracz gdzieś wszedł to za chwilę będzie musiał wyjść, a wtedy można skorzystać i zająć to miejsce. Im więcej osób tym więcej zajętych bydynków i tym trudniej o idealne zagrania, więc trzeba się bardziej nakombinować.

Mechanika gry jest banalna. Kładziesz statek na kolejnym polu na torze, dokładasz dwa surowce narysowane na tym polu do pól ofert, następnie albo ściągasz surowce z jednego pola ofert, albo wykonujesz akcję jakiegoś budynku. Tak można to najprościej streścić. Gra jednak nie jest lekka, a to ze względu na ilość budynków w grze. Jest ich bardzo dużo, w swojej pierwszej grze dopiero w połowie rozgrywki pojawił mi się jakiś głębszy pomysł na grę. Dopóki nie zagrasz kilku ładnych partii nie zobaczysz co tak naprawdę grać.

Rozgrywki są od siebie różne, ze względu na element losowy w postaci budynków specjalnych. Są to dość mocne budynki które zwykle zmieniają część rozgrywki. Ma się jakiś ogólny pomysł na grę, typu: muszę zdobyć szybko tyle i tyle statków, muszę magazynować węgiel na koniec gry, muszę pierwszy mieć stal, koks itd itd, ale nie można nastawiać się na grę typu: \"w tej turze wchodzę tu, następnie wchodzę tu, później tu, a przed turą 5 muszę wejść tu\", bo wpływ budynków specjalnych takie strategie raczej uniemożliwia. I to mi się w tej grze podoba najbardziej.


obrazek
Puerto Rico (stare wydanie)
świetna gra rodzinna,
Grę kupiłem z nadzieją, że uda mi się oderwać rodzinę od codziennych zajęć i zgromadzić ich wszystkich w jednym miejscu, coby spędzić razem czas. Do tego Puerto Rico sprawdza się idealnie. Tłumaczenie zasad trochę zajmuje i przytłacza, przez co ludzie są strasznie zniechęceni. Wystarczy kilka minut rozgrywki i wszyscy już wiedzą co trzeba robić, co daje dana karta, po pierwszje grze wiedzą już co robi większość budynków. Gra wciąga nawet osoby, które w gry planszowe wcześniej (poza monopoly...) nie grały - moja mama sama często nas męczy o to byśmy \'zagrali w indygo\'.

W grze z bardziej zaawansowanymi graczami po kilkunastu grach może się lekko znudzić. Jednak dzięki dodatkowi i możliwości wprowadzania nowych budynków (np. w sposób losowy) pojawiają się nowe strategie.

Grę oceniam na 5, zarówno za wykonanie, jak i za to jak wciągnęła moją rodzinę. Jesteśmy już po prawie 30 grze i ciągle im mało.


obrazek
Cywilizacja: Poprzez wieki
potężna, solidna pozycja,
Jestem już po kilku partiach. Gra jest naprawdę solidna, posiada cały ogrom możliwości. Dzięki kilku wariantom gry można zacząć od najprostszego i stopniowo poznawać różne części, dzięki czemu pierwsze spotkanie nie przytłoczy gracza. My zaczęliśmy z grubej rury od wariantu pełnego, przez co kumulujące się błędy (wynikające z niezrozumienia zasad - jak zwykle za pierwszym razem nie zrozumie się wszystkiego na 100% - oraz z niedoświadczenia) doprowadziły do sytuacji w której ciężko było cokolwiek zrobić i gra stała się nieco nudna. Zaczęliśmy więc od wariantu prostego. Gra była szybka, udało nam się poznać wiele jej składników i poznać podstawowy trzon, dzięki czemu gra zaawansowana i pełna nie przytłacza już swoim ogromem.

Sporym minusem tej gry jest ciągłe przeliczanie różnych współczynników. Posiadając kilka kart z których każda dodaje \'coś\' pod warunkiem \'czegoś\' przy zmianie jednego czynnika (wystarczy dodać robotnika w jakieś miejsce, zmienić kartę taktyki, itp) trzeba mozolnie wszystko przeliczać. Bardzo nam się to nie podobało, za co odjąłem jeden punkt w ocenie. Poza tym gra jest rewelacyjna i jeśli gracz nie nastawi się negatywnie do częstego przeliczania różnych współczynników na pewno się nie zawiedzie.


obrazek
Neuroshima HEX
rewelacja,
Pierwszy kontakt z tą grą miałem na przerwach między wykładami - wypożyczyliśmy ją z zasobów klubowych i graliśmy. Jej klimat jest genialny. Wielkie potężne machiny molocha, mobilny Posterunek, szybki Borgo. Zasady są bardzo proste i można je zrozumieć bez problemu, chociaż nie wszystkie ikonki wydają się od razu oczywiste. Na szczęście jest rewelacyjnie napisana instrukcja, która bardzo dobrze tłumaczy każdy aspekt gry. Zrozumienie zasad przez mojego tatę (który nie jest jakimś specjalnym planszówkomaniakiem) zajęło mu całą jedną grę (która swoją drogą jest szybka).

Gra wydana jest bardzo solidnie. Mocne, grube, kwadratowe pudełko nadaje się idealnie do przenosin, a świetna wypraska dzieląca żetony na 4 grupy pozwala utrzymać porządek. Żetony również są wydane na grubej tekturze, więc nie trzeba się obawiać ich szybkiej dewastacji. Zabieram ją ze sobą zawsze na różne wypady i jak dotąd za każdym razem sprawdziła się doskonale - ludzie mieli zabawę, a niektórych udało się wkręcić mocniej w planszówkowy świat.

Polecam!