PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika rp74

obrazek
Zombiaki
nudy, nudy, nudy...,
Nie mam zaufania do polskich gier. Naciąłem się już na Wiochmenie, który zawiódł mnie totalnie. Nie przekonują mnie też recenzje innych gier krajowej produkcji. Mimo wszystko zdecydowałem się na zakup Zombiaków. Dlaczego? Oprócz niskiej ceny przekonały mnie jeszcze dosyć entuzjastyczne recenzje, no i napis na pudełku - Taktyczna gra karciana. Lubię gry taktyczne, w których trzeba wysilić szare komórki, a końcowy wynik nie zależy tylko od szczęścia. Dlatego wysupłałem te 26 zł i zakupiłem Zombiaki. I co? Niestety, po raz kolejny straszliwie się zawiodłem.
Zacznijmy od wyglądu gry. Pierwsze co widać to bardzo kiepskiej jakości pudełko. Bardzo szanuję swoje gry, niestety już po kilku użyciach opakowanie Zombiaków po prostu się rozpadło. Karty są kolorowe - to plus. Niestety jedyny. Po pierwsze są ciut za małe, po drugie mają ostre krawędzie. Czyni to rozgrywkę mało komfortową. Inna sprawa, że są też nieczytelne. Niestety oznaczeń zastosowania poszczególnych kart nie sposób rozszyfrować. Jednak najbardziej uciążliwy dla mnie jest brak żetonów do oznaczania ran zombich. Rozumiem - koszty. Rozumiem - można przecież użyć żetony z innych gier lub też cokolwiek innego. Jednak moim zdaniem, dodanie ich do gry mocno ułatwiło by życie i rozwiązało by problem, gdy grając w knajpie rozpaczliwie poszukuje się czegoś do oznaczania ran. Ostatni kamyczek to brak instrukcji w pudełku, który nabyłem. Pewnie, że można ją sobie ściągnąć z sieci i wydrukować, ale chyba nie tędy droga.
Rozpisałem się o wyglądzie, przejdźmy więc do samej gry. Tu niestety zbyt wiele dobrego do powiedzenia też nie mam. Zasady działania wielu kart są mocno niejasne i niejednoznaczne. Zmusza to do ciągłego spoglądania do instrukcji. Co więcej są one tak mało intuicyjne, że nawet po wielu rozegranych partiach ciągle trzeba wspomagać się instrukcją. Jak dla mnie zabija to całkowicie przyjemność gry. Nie zgadzam się również z tym, że jest to gra taktyczna. Taktyki w niej tyle co kot napłakał. Gra jest mocno losowa. Rozgrywałem już takie partie, w których gracz, który rzucał to co popadnie wygrywał, bo dobrze szły karty, z drugiej strony osoba próbująca działać w sposób przemyślany - przegrywa, bo nie ma szczęścia. Co gorsza gra jest źle zbalansowana. Przewaga zombich jest zdecydowana. Na podstawie swich doświadczeń mogę stwierdzić, że tylko wyjątkowo pechowy układ przychodzących kart może spowodować porażkę zombich. Poza tym niektóre karty wydają się być zupełnie zbędne, zwłaszcza w talii zombich. Tak jakby były po to, żeby było co wyrzucić. Nigdy jeszcze nie użyłem takich kart jak Nie tak szybko, czy Spadaj. Do tego rozgrywka jest niemiłosiernie monotonna.
Wiem, że gra ta ma wielu zwolenników, którzy całkowicie nie zgodzą się z tą recenzją. Jednak moja opinia nie jest wynikiem kilku rozgrywek. Dałem Zombiakom wiele szans, niestety przekonać do nich się nie mogę. Być może dlatego, że spodziewałem się czegoś innego? Myśląc o tej grze przychodzą mi do głowy Zaginione Miasta. Tą grę także wielu krytykuje, twierdzą, że to losowy pasjans. Jednak gra ta przynajmniej zmusza do podejmowania decyzji, ryzyka, przez co jest ciekawa i często emocjonująca. Zombiaki dla mnie są nudne i irytujące. Dlatego jeśli szukamy lekkiej gry dla dwojga, dołóżmy lepiej troszkę i kupmy, np. Zaginione Miasta. Na Zombiaki szkoda pieniędzy.


obrazek
Carcassonne Karczmy i katedry
obowiązkowa pozycja dla fanów Carcassonne,
Karczmy i Katedry to pierwszy dodatek do niezwykle popularnej gry rodzinnej - Carcassonne. Zawiera nowe elementy, jak i również nowe zasady, które czynią tą świetną grę jeszcze ciekawszą.
Na początek jednak dwa słowa o wykonaniu. Jest ono perfekcyjne, dokładnie takie jak we wszystkich elementach serii.
Dodatek wprowadza do gry nowe elementy. Pierwszym są pionki dla szóstego gracza. Nigdy nie próbowałem gry w szóstkę, jednak dla osób spotykających się w takim gronie to na pewno miły element. Kolejne są żetony wspomagające liczenie punktów. Są one bardzo przydatne, gdyż dzięki nim nie trzeba już pamiętać, które okrążenie robi nasz pionek na torze punktacji.
Kolejne elementy wpływają już bezpośrednio na zabawę, ponieważ modyfikują reguły gry. Pierwszym jest duży pionek odpowiadający dwóm małym pionkom. Piony te ułatwiają przejęcie zajętego przez innego gracza obszaru. W pierwotnej wersji, aby przejąć łąkę lub miasto rywala trzeba było wiele zachodu i szczęścia. Teraz dzięki dużemu pionkowi jest to o wiele łatwiejsze, a odpowiednie jego zastosowanie może przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść.
I wreszcie na koniec najciekawszy nowy element tego dodatku. To tytułowe karczmy i katedry. Karczmy pozwalają zdobyć dwukrotnie więcej punktów za drogę przy której stoją. Natomiast jeśli w mieście umieścimy katedrę i takie miasto ukończymy, za każdy element otrzymujemy 3 punkty. Ale jest pewien haczyk. Jeśli do końca gry nie ukończymy drogi z karczmą lub miasta z katedrą, w ogóle nie otrzymujemy za nie punktów. Takie zasady pozwalają na stosowanie różnych, ciekawych strategii. Szczególnie dotyczy to katedr. Żetony z nimi są tak zaprojektowanie, że po dołożeniu ich do miasta nie jest łatwe jego ukończenie. Ale jeśli zbudujemy spore miasto z katedrą, otrzymamy mnóstwo punktów. Z drugiej strony w końcówce gry, możemy dołożyć katedrę do miasta przeciwnika. Może to spowodować, że nie zdoła on ukończyć takiego miasta.
Elementy te niezwykle urozmaicają rozgrywkę. Obok Kupców i Budowniczych to moim zdaniem najlepszy dodatek do Carcassonne. Gorąco polecam!


obrazek
Wiochmen Rejser
wyścigi furmanek - nudne i losowe,
Wiochmen Rejser to nieskomplikowana polska karcianka o wyścigach furmanek załadowanych dziećmi. Zwykle nie mam zaufania do polskich gier. W tym przypadku skusiła mnie jednak niska cena i dosyć pochlebne recenzje, szukałem również szybkej i lekkiej gry, która zmieści się w kieszeni.
Wykonanie gry jest przeciętne, ale przyzwoite. Zdecydowanie najsłabszy element to pudełko, które bardzo szybko się rozwala. Karty są dobrej jakości z ciekawą grafiką, tylko niepotrzebnie spięte gumką, która powoduje, że już na dzień dobry są lekko pogięte. Osobny, i dziwaczny moim zdaniem, pomysł to wykałaczki, które mają spełniać rolę znaczników popędu. Rozumiem, że autorom zależało na maksymalnym obniżeniu kosztów, ale chyba jakieś normalne znaczniki (np. żetony) nie podniosły by ceny zbytnio. Do mnie pomysł z wykałaczkami nie trafia.
Ale wykonanie nie jest najważniejsze, przejdźmy do rozgrywki. Pierwsze co rzuca się w oczy to humor. Jest niezwykle siermiężny i na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu, ale biorąc pod uwagę, że jest to gra imprezowa, na pewno spełnia swoją rolę. Zasady gry są bardzo proste, jednak opisy niektórych kart wozaka oraz szosy są tak niejednoznaczne, że podczas pierwszych rozgrywek czas upływa głównie na dyskusji jak daną kartę zastosować. Pomocne są na pewno FAQ umieszczone w instrukcji, ale to chyba nie o to chodzi. Niejasności psują zabawę i zniechęcają do gry już na samym początku. Jeśli jednak mamy na tyle cierpliwości, to już po kilku rozgrywkach gra się płynnie. Niestety moim zdaniem gra jest po prostu nudna. Nadaje się w zasadzie tylko dla 4, ewentualnie 3 graczy. We dwójkę gra się tragicznie, do batożenia (które jest chyba najciekawszym momentem) dochodzi niezwykle rzadko, często jeden z graczy tkwi w jednym miejscu i w ogóle nie może się poruszyć, gdy drugi w tym czasie mknie do przodu. Do takiego stanu rzeczy przyczynia się również całkowita losowość Wiochmena. Choćby nie wiem co robić, wszystko zależy od tego jakie przyjdą karty. Żadna strategia nie pomoże, gdy karty nie idą. I tak przegramy z kretesem.
Ogólnie, dla mnie, Wiochmen Rejser to bardzo kiepska gra. Owszem, jako gra imprezowa, w czteroosobowym składzie i przy dobrym piwie, na pewno się sprawdzi. Ale jest na rynku wiele o wiele ciekawszych gier imprezowych, do których często można wracać, Wiochmen do takich nie należy. Uważam, że jest wiele dużo lepszych sposobów na wydanie 20 zł


obrazek
Abalone
gra w kulki,
Abalone to znakomita gra logiczna dla dwóch osób. Mówiąc krótko polega na przesuwaniu kulek po planszy. Ruszyć można maksymalnie trzy swoje kulki znajdujące się w jednej linii. Ponadto swoimi kulkami można przepychać kulki przeciwnika, ale tylko w przypadku posiadania przewagi liczebnej, czyli dwoma swoimi kulkami można przepchnąć jedną kulkę przeciwnika, a trzema - dwie. Celem jest wypchnięcie kulki przeciwnika poza planszę. Pierwszy z graczy, który straci 6 kulek - przegrywa.
Gra jest znakomicie wydana. Najlepsze są kulki - ciężkie, gładkie, samo ich przesuwanie sprawia wielką przyjemność. Zasady gry są banalnie proste, ale możliwości jakie daje Abalone są wprost ogromne. Gra jest niesamowicie mózgożerna i emocjonująca za razem. Sytuacje w trakcie rozgrywki zmieniają się jak w kalejdoskopie. Przeprowadzamy frontalny atak, wydaje nam się, że już mamy rywala w garści, gdy tymczasem wystarczy jeden ruch i sytuacja odwraca się o 180 stopni. Do takich momentów w trakcie rozgrywki dochodzi bardzo często. Gra wymaga olbrzymiej spostrzegawczości i umiejętności planowania (pod tym względem przypomina szachy). Stanowi znakomitą rozrywkę umysłową. Szczerze polecam nie tylko miłośnikom gier logicznych.


obrazek
Wysokie Napięcie
gra idealna,
Wysokie Napięcie to znakomita gra ekonomiczna o budowie sieci energetycznej. Jest to moim zdaniem jedna z najlepszych gier dostępnych obecnie na rynku.
Wykonanie gry jest na najwyższym poziomie. Niektórym mogą się może nie spodobać trochę szaro-bure kolory, ale moim zdaniem świetnie pasują one do klimatu gry. Zasady, jak na w sumie dosyć poważną grę, są niezwykle proste i intuicyjne. Jedna - dwie partie wystarczą, aby nie sięgać więcej do instrukcji. W grze praktycznie nie występuje element losowy. Jedynie elektrownie pojawiają się na rynku w przypadkowej kolejności, ale nie ma to żadnego wpływu na wynik rozgrywki. Gra jest znakomicie zbalansowana. Świetnym pomysłem jest to, że przy zakupie surowców i rozbudowie sieci promowani są gracze słabsi. Powoduje to, że rozgrywka jest zazwyczaj przez cały czas niezwykle wyrównana, a końcowe wyniki różnią się nierzadko o włos. Wymusza to też niezwykle oryginalną strategię, nie opłaca się bowiem być pierwszym, najlepiej czaić się przez cały czas tuż za liderem i uderzyć na końcu. Jednak możliwych dróg prowadzących do zwycięstwa i strategii jest w tej grze bardzo wiele. Rozegrałem już sporo partii, ale jak do tej pory Wysokie Napięcie wcale mi się nie znudziło i wracam do niego bardzo często, gdyż każda rozgrywka jest inna i równie pasjonująca. Kolejną zaletą tej gry jest to, że doskonale się skaluje. Odpowiednio zmodyfikowane zasady zapewniają doskonałą rozrywkę zarówno dwóm, jak i sześciu graczom.
Podsumowując, moim zdaniem, Wysokie Napięcie to gra idealna i warta każdej wydanej na nią złotówki. Spodoba się na pewno wytrawnym graczom, ale i początkujący będą się przy niej świetnie bawić. Jest to pozycja obowiązkowa na półce każdego miłośnika planszówek.


obrazek
Zaginione Miasta
przyzwoita karcianka dla 2 osób,
Rainer Knizia to jeden z moich ulubionych twórców gier. Zawsze sięgając po którąś z jego produkcji oczekuję najwyższej jakości. Niestety wśród mnóstwa gier, które stworzył zdarzają się również przeciętne. Do takich zaliczyłbym właśnie Zaginione Miasta. Nie jest to gra zła, ale i też nie wybitna.
Wykonanie gry jest poprawne. Denerwuje trochę krzywa plansza, której choćby nie wiem co nie da się poprawnie rozprostować na stole. Poza tym karty mogłyby być ciut mniejsze. Obecne bardzo niewygodnie się tasuje. Ale ogólnie jeśli chodzi o wykonanie, jest OK.
Do gry dołączona jest fabuła o odkrywaniu zaginionych światów. Niestety jest ona całkowicie zbędna, gdyż gra jest zupełnie abstrakcyjna i w trakcie rozgrywki nawet przez moment nie poczujemy się jako odkrywcy. Dla graczy ceniących sobie klimat w grze będzie to poważny minus. Zasady są proste i bardzo jasne. Wystarczy raz przeczytać instrukcję i nie trzeba do niej wracać. Na opakowaniu znajdujemy informację, że strategia jest w rozgrywce ważniejsza niż szczęście. Niestety moim zdaniem nie jest to prawda. Gra jest bardzo losowa. Praktycznie wszystko zależy od tego jak będą szły karty. Jednak nie jest to piotruś, pomyśleć trochę też trzeba. Ale bardziej od strategii liczy się tu umiejętność podejmowania ryzyka. Trzeba decydować kiedy wyłożyć kartę, na które kolory postawić, jakie karty wyrzucić. Nie ma tu mowy o jakimś planowaniu strategii prowadzących do wygranej.
Mimo wymienionych przeze mnie wad, w Zaginione Miasta gra się dobrze. Rozgrywka jest krótka, przyjemna i lekka. Można przy niej spokojnie dyskutować na zupełnie inne tematy. Wraz z żoną chętnie sięgamy po tę grę, gdy nie mamy czasu na coś większego albo gdy chcemy lekkiej rozrywki.
Podsumowując, uważam, że Zaginione Miasta to bardzo przyzwoita gra 2-osobowa. Jeśli komuś nie przeszkadza brak klimatu i spora losowość, to myślę że gra warta jest wydania tych czterdziestu kilku złotych.


obrazek
Carcassonne: Kupcy i Budowniczowie (niemiecka)
najlepszy dodatek do Carcassonne,
Kupcy i Budowniczowie to drugi wydany dodatek do wielkiego przeboju jakim jest gra Carcassonne, a pierwszy jaki nabyłem. Jest on znakomitym uzupełnieniem tej świetnej gry.
Wydaniu nie można niczego zarzucić, jest dokładnie w stylu i jakości pierwowzoru. A co nowego wnosi do gy? Przede wszystkim nowe żetony, a tych dla każdego miłośnika Carcassonne nigdy za wiele. Świetny jest również woreczek, w którym można trzymać żetony w trakcie gry. Czyni on rozgrywkę bardziej komfortową.
Jednak najważniejsze są nowe reguły. Pierwsza z nich, i zarazem wg mnie najciekawsza, to zasoby które znajdują się na żetonach obrazujących elementy miast. Są trzy rodzaje zasobów: sukno, zboże i wino. Każdy kto zamknie miasto w którym znajdują się zasoby otrzymuje ich żetony, a na koniec gry może otrzymać dodatkowe punkty. Najfajniejsze jednak jest to, że zasoby otrzymujemy niezaleźnie od tego do kogo należało miasto, które zakończyliśmy. Ta reguła daje fantastyczne możliwości strategiczne. Często trzeba podejmować decyzje, czy opłaca nam się zdobyć zasoby i podarować jednocześnie rywalowi punkty za miasto? Drugą nowością jest pionek architekta. Możemy go postawić na żetonie, którym rozbudowujemy należace już do nas miasto lub drogę. Dzięki niemu za każdym razem gdy dokładamy żeton do miasta lub drogi z architektem, możemy natychmiast ciągnąć kolejny żeton. Niezwykle ważne jest rozsądne ustawianie architekta. Jeśli często go wykorzystujemy, możemy osiągnąć sporą przewagę nad rywalami. Z drugiej strony trzeba uważać, aby nie zablokować go sobie w mieście, którego nie będzie się dało rozbudować. I wreszcie trzeci nowy element to świnka. Postawiona na dużej łące ze sporą ilością miast może dać pokaźną ilość dodatkowych punktów.
Podsumowując, Kupcy i Budowniczowie to rewelacyjny dodatek. Obowiązkowy dla każdego miłośnika Carcassonne. Gorąco polecam.


obrazek
Carcassonne Kupcy i budowniczowe
najlepszy dodatek do Carcassonne,
Kupcy i Budowniczowie to drugi wydany dodatek do wielkiego przeboju jakim jest gra Carcassonne, a pierwszy jaki nabyłem. Jest on znakomitym uzupełnieniem tej świetnej gry.
Wydaniu nie można niczego zarzucić, jest dokładnie w stylu i jakości pierwowzoru. A co nowego wnosi do gy? Przede wszystkim nowe żetony, a tych dla każdego miłośnika Carcassonne nigdy za wiele. Świetny jest również woreczek, w którym można trzymać żetony w trakcie gry. Czyni on rozgrywkę bardziej komfortową.
Jednak najważniejsze są nowe reguły. Pierwsza z nich, i zarazem wg mnie najciekawsza, to zasoby które znajdują się na żetonach obrazujących elementy miast. Są trzy rodzaje zasobów: sukno, zboże i wino. Każdy kto zamknie miasto w którym znajdują się zasoby otrzymuje ich żetony, a na koniec gry może otrzymać dodatkowe punkty. Najfajniejsze jednak jest to, że zasoby otrzymujemy niezaleźnie od tego do kogo należało miasto, które zakończyliśmy. Ta reguła daje fantastyczne możliwości strategiczne. Często trzeba podejmować decyzje, czy opłaca nam się zdobyć zasoby i podarować jednocześnie rywalowi punkty za miasto? Drugą nowością jest pionek architekta. Możemy go postawić na żetonie, którym rozbudowujemy należace już do nas miasto lub drogę. Dzięki niemu za każdym razem gdy dokładamy żeton do miasta lub drogi z architektem, możemy natychmiast ciągnąć kolejny żeton. Niezwykle ważne jest rozsądne ustawianie architekta. Jeśli często go wykorzystujemy, możemy osiągnąć sporą przewagę nad rywalami. Z drugiej strony trzeba uważać, aby nie zablokować go sobie w mieście, którego nie będzie się dało rozbudować. I wreszcie trzeci nowy element to świnka. Postawiona na dużej łące ze sporą ilością miast może dać pokaźną ilość dodatkowych punktów.
Podsumowując, Kupcy i Budowniczowie to rewelacyjny dodatek. Obowiązkowy dla każdego miłośnika Carcassonne. Gorąco polecam.


obrazek
Wsiąść do Pociągu: Europa
doskonała gra dla całej rodziny,
Wydawałoby się, że tematyka kolejowa zainteresuje głównie męską część graczy. Jednakże Wsiąść do pociągu: Europa jest tak znakomitą grą, że podoba się wszystkim, a co ciekawe szczególnie płci pięknej.
Co prawda posiadam angielską wersję tej gry, jednak, ponieważ w niczym się ona nie różni od wersji polskiej, myślę, że ta recenzja jest tu jak najbardziej na miejscu. Nie znam również pozostałych części Ticket to Ride, dlatego nie będzie tu porównań lecz tylko wady i zalety Europy.
Gra jest znakomicie wydana. Kolorowe i solidne pudełko, bardzo ładna i trwała plansza, karty czytelne i o odpowiedniej wielkości, plastikowe wagoniki, wszystko to sprawia, że do wykonania nie mógłby się przyczepić nawet największy malkontent.
Reguły gry są niezwykle proste i łatwe do opanowania, a instukcja napisana przejrzyście. W grze występuje dość spory element losowy, nie mamy wpływu na to w jakiej kolejności pojawiają się karty wagonów, losujemy też bilety. Moim zdaniem nie jest to jednak wada gry. Co więcej, element losowy uważam za zaletę. Wyrównuje on szanse między graczami, zmusza do kombinowania i szukania różnych dróg do zwycięstwa w momencie, gdy nie przychodzą takie wagony jakie byśmy chcieli. A jeśli chodzi o bilety, to przecież minimalnie trzeba zrealizować tylko dwa, pozostałe można odrzucić, także gdy dobieramy je w trakcie gry, z ciągniętych trzech, można zostawić tylko jeden. Taka zasada skutecznie minimalizuje losowość. Poza tym, aby wygrać wcale nie trzeba rezalizować jak największej liczby biletów. Są jeszcze inne sposoby na zwycięstwo. Wadą dla niektórych jest również niewielka interakcja w trakcie gry. Rzeczywiście, przy dwóch graczach jest ona niewielka, wzrasta wraz ze wzrostem liczby graczy. Jednak mnie to zupełnie nie przeszkadza. Dzięki temu gra jest niezwykle pokojowa, przyjemna, prawdziwie rodzinna. Budowanie tras sprawia niezwykłą radość i choć można grać agresywnie i koncentrować się głównie na przeszkadzaniu innym, to w przypadku tej gry nie uważam, żeby to było przyjemne i konieczne.
Wsiąść do pociągu: Europa to niezwykle wciągająca gra. Wracam do niej bardzo często i choć zazwyczaj gram w dwuosobowej obsadzie to oboje z żoną czerpiemy z rozgrywki dużo przyjemności. Każda partia może być zupełnie inna, można próbować różnych strategii, różnych możliwości osiągnięcia wygranej, bo gra naprawdę daje ich wiele. Jest to znakomita gra rodzinna, a z mojego doświadczenia wynika, że jest to jedna z najlepszych pozycji dla początkujących. Dlatego jeśli chcemy w kimś zaszczepić bakcyla planszówek, bez wahania sięgnijmy po Wsiąść do pociągu: Europa. Sukces gwarantowany.


obrazek
Carcassonne (stare wydanie)
świetna gra dla każdego,
Carcassonne to znany i lubiany tytuł. Dlatego właśnie, gdy po kilkunastoletniej przerwie postanowiłem powrócić do planszówek, mój wybór pierwszej gry padł na Carcassonne. I muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę.
Gra jest bardzo ładnie, a przede wszystkim solidnie wydana. Kafelki są niezwykle trwałe i z pewnością wytrzymają wiele rozgrywek. Jednak najfajniejsze są kolorowe, drewniane pionki. Już samo ich ustawianie na tworzonej planszy może stanowić frajdę.
Zasady są bardzo proste i logiczne, wystarczy rozegrać jedną partię, aby je w pełni opanować. Pewną trudność dla początkujących graczy mogą stanowić jedynie łąki, a zwłaszcza zrozumienie zasad ich punktowania. Zresztą zasady te zmieniały się wraz z kolejnymi wydaniami, co może świadczyć o tym, że i autor miał co do nich pewne wątpliwości. W grze występuje dosyć spory element losowy, jednak moim zdaniem nie wpływa to w najmniejszym stopniu na atrakcyjność rozgrywki. Wynik zależy w o wiele większym stopniu od przyjętej strategii oraz doświadczenia gracza. Taktyk prowadzących do zwycięstwa może być bardzo wiele i często, aby wygrać trzeba się sporo nagłówkować. Z drugiej strony można też sobie po prostu układać kolejne kafelki i... świetnie się bawić. Carcassonne to niezwykle uniwersalna gra. Interakcja zależy od sposobu gry. Można grać agresywnie, przeszkadzać innym, ale można też zająć się tylko sobą i wcale nie popsuje to zabawy.
Grywalność stoi na niezwykle wysokim poziomie. Carcassonne praktycznie się nie nudzi, każda rozgrywka jest inna, dlatego bardzo chętnie do niej wracam. Jedynym mankamentem jest to, że po dołożeniu dodatków nie mieści się na stole :-) Gra się znakomicie przy dowolnej ilości graczy. Świetnie sprawdza się we dwoje, ale i przy większej ilości graczy jest znakomicie, choć na planszę czasami wkrada się chaos.
Podsumowując Carcassonne to gra znakomita. Mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu i bez wahania wystawiam jej najwyższą ocenę.