PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika quba40

obrazek
Terminator: Dark Fate – The Card Game
kompaktowy deck builder kooperacyjny z ciekawymi pomysłami,
Kompaktowe pudełko dobrej jakości jest wypchane po brzegi ponad 200 kartami. Niestety zakoszulkowanie odpada, natomiast karty są dość sprężyste, więc nie powinny mocno się zużywać.

Dostępne są aż 4 poziomy trudności i dopiero w najwyższym mamy do czynienia z Rev-9 w pełnej krasie. Do wyboru jest też 4 bohaterów znanych z filmu, każdy ma specjalną zdolność oraz unikatową startową kartę.

Ciekawie rozwiązano mechanikę pościgu, otóż zadając obrażenia terminatorowi można dzięki nim mu uciec, wtedy bierzemy tyle kart z wierzchu talii zdarzeń ile miał na sobie ran i wtasowujemy go w taką pule. Jeśli nie uciekamy terminatorowi tylko zadajemy mu kumulujące się obrażenia to wtedy terminator korzysta z odpowiedniej puli kart ataku z targu, jeśli ich zabraknie to braki dobiera z talii, wszelkie karty ataku po rozpatrzeniu wędrują na spód talii, a pozostałe kraty (poza lokalizacjami) są usuwane z gry. Dzięki temu pod koniec talii wydarzeń mamy do czynienia z praktycznie samymi atakami - co dodaje sporo emocji, ponieważ wiemy, że pod koniec czeka nas srogi łomot.

Gracze przegrywają jeśli na ręce dowolnego z nich znajdują się 3 karty ran.
Nie każdego terminatora da się pokonać zwyczajnie zadając X obrażeń, wersja ciekła jest nie do pokonania i sama się regeneruje - trzeba użyć albo dodatkowej specjalnej karty albo wykupić z targu użycie odpowiedniej lokacji aby go dobić.

Jest to dość prosty jeśli chodzi o zasady przygodowy deck builder ze sporym udziałem losu, ale świetnie oddaje klimat pogoni i nie jest prosty do wygrania, szczególnie na najwyższym poziomie trudności. Podoba mi się również to, że szybko się go rozstawia, a rozgrywka jest bardzo dynamiczna. Talia jest całkiem różnorodna o regrywalność jestem spokojny. Bardzo dobra i tańsza alternatywa dla takich gier jak seria Legendary czy Legendary Encounters.


obrazek
Discover: Nieznane Lądy
Unikalna gra, ale nie dla każdego,
W moim egzemplarzu otrzymałem wyspę oraz ośnieżone góry.
Po przygodach na wyspie mogę już wstępnie ocenić grę.
Jakość komponentów oceniam na 7 na 10 - są estetyczne, ale bez większego szału, standardowy poziom FFG.
Mechanicznie jest prosta, ale należy podjąć kilka kluczowych decyzji na jakie akcje podzielić swoją wytrzymałość, gdzie iść i co badać, czy trzymać się blisko ognia czy zapuszczać w głąb i ryzykować nieprzyjemne nocne spotkanie z drapieżcami. Walka jest mocno losowa ale w grze o przetrwaniu należy spodziewać się udziału losu, fajnie, że za pomocą przedmiotów i surowców można ją trochę okiełznać. Dużą zaletą jest prostota i przejrzystość zasad. Od tej strony grę oceniam na 9 na 10.
Strona fabularna niestety nie porwała, być może przyzwyczaiłem się do takich produktów od FFG jak Posiadłość Szaleństwa czy Horror w Arkham gra karciana i moje wymagania są zbyt wygórowane, ale uważam, że nie powinno się umieszczać fabuły z cechami nadnaturalnymi w grze o przetrwaniu. Moja ocena to 4 na 10.
Regrywalność - po zaledwie dwóch rozgrywkach trudno mi określić ten aspekt, układ kafli jest losowy, ale scenariusz jest za każdym razem taki sam, więc po przejściu znamy fabułę i wiemy w przyszłości czego szukać. Po rozegraniu scenariusza 1 i 2 miałem wrażenie, że jest jedna fabularna droga na pozytywne ukończenie (istnieje jeszcze jeden sposób na zwycięstwo, a przynajmniej w mojej wersji - ale nie będę spoilować). Wszystko zależy od podejścia gracza, jeśli główny nacisk stawia na fabułę i odkrycie jej tajemnic to gra w zasadzie starczy na minimum 4 gry (o ile wygra każdy scenariusz za pierwszym razem) i pozostanie mu tylko 5 rywalizacyjny scenariusz, który polega na przetrwaniu jedynego gracza. Natomiast jeśli gracz stawia nacisk na przeżywanie przygody dzięki losowemu układowi mapy, potworów czy surowców i przy tym lubi tematykę surwiwalu to z całą pewnością mogę ten tytuł polecić. Moja ocena dla 1 typu gracza 5 na 10, dla 2 typu gracza 8 na 10, ja jestem gdzieś pomiędzy tymi typami i dla mnie jest to 7 na 10.
Ocena końcowa - jeśli szukacie prostej mechanicznie przygodówki w klimatach surwiwalu o sporym udziale losu, ale nie pozbawionej decyzyjności to jest to gra dla was. Po 1 i 2 scenariuszu wystawiam grze wstępną ocenę 7 na 10.


obrazek
Legendary Encounters: The X-Files Deck Building Game
dla fanów serialu x-files i serii Legendary,
Wczoraj przyszło do mnie pudło z planszomania.pl (które było bardzo solidnie zabezpieczone) i rozegrałem swoją pierwszą grę solo na 1 agenta - Waltera Skinnera.

Mam kilka uwag do wykonania i samej gry - pudło jest przeogromne jak na ilość kart, nawet po zakoszulkowaniu, tak jakby miano wydać kilka dużych dodatków w co trochę mi się nie chce wierzyć. Karty nie są zbyt grube, ale tektura jest dość elastyczna, jednak wolałem nie ryzykować i wszystko zakoszulkowałem. Zamiast grafik są zdjęcia kadrów z filmu dzięki czemu obecny jest klimat lat 90-tych i serialu. Wg. mnie mogliby dodać mniej powtórzonych kart, ale z tego co się orientuję to już norma w serii legendary. 5 kart agentów specjalnych z różnymi ikonkami dostępnych za 3 zasoby mogłoby się różnić nazwą i zdjęciem, wg. mnie poszli na łatwiznę. Zakładki tradycyjnie nie są nijak opisane, czyli trzeba na własną rękę je opisywać lub zorganizować naklejki z opisem, przez co setup nie należy do błyskawicznych. Skoro już jestem przy setupie to spodziewałem się, że będzie dłuższy, tragedii nie ma, ale opisane zakładki na pewno przyspieszyłyby ten proces. Zasady są w miarę jasno opisane, ale jest kilka nieścisłości, np. nie wiem czy ostatniej karcie mogę zadać na turę maksymalnie 1 trafienie czy jeśli przebiję jej obronę kilkukrotnie to zadaję tyle trafień? Wydaje mi się, że gra solo 1 agentem jest prostsza, niektóre karty inaczej działają i jest mniej kart w puli zagrożeń, choć mimo wszystko źle zinterpretowałem zasady na koniec gry i ułatwiłem sobie finisz. Dzisiaj postaram się przetestować grę na 2 agentów ;)

Pisałem o wadach, teraz słowo o zaletach. Grało mi się bardzo przyjemnie, klimat był nawet lekko odczuwalny, dzięki spójnej mechanice ukrytych kart w Shadow - miejsce do którego wędrują karty konspiracji oraz w Akademii - miejsce w którym możemy rekrutować agentów do nasze talii. Aby rozprawić się/zakupić daną kartę trzeba ją najpierw odkryć za zasoby, w talii zagrożeń poza wrogami mogą pojawić się zdarzenia, sojusznicy, informatorzy i poszlaki, a w talii agentów ukryci są członkowie syndykatu, dzięki temu zabiegowi jest więcej emocji - przed zakupem kart czy pokonaniem wrogów warto najpierw odkryć karty aby na wszelki wypadek mieć zapas zasobów na czarną godzinę :) Jeśli tylko kojarzymy karty z serialu to klimat bardzo na tym zyskuje i mamy poczucie prowadzenia śledztwa a nie mechanicznego pokonywania przeszkód za zasoby. Dzięki rozbudowanemu setupowi i dużej ilości kart (9 kart końcowych - rodzaj bossa, po 9 kart dowodów w 3 priorytetach - które wzmacniają końcową kartę, 9 talii agentów z których wybiera się 4, 9 kart sezonów, 5 avatarów ze specjalnymi zdolnościami) oraz losowemu doborowi regrywalność jest kolosalna, o ile nie przeszkadza nam powtarzalność samej mechaniki deck buildingu.

Dla fanów Z archiwum X i serii Legendary pozycja obowiązkowa :)


obrazek
Posiadłość Szaleństwa 2 edycja - Ulice Arkham
po trosze więcej wszystkiego,
Za nieco ponad 200 zł dostajemy 3 dość zróżnicowane scenariusze, 3 nowych badaczy, nowych przeciwników oraz nowe kafle czy karty dodające jeszcze więcej klimatu. Ciekawostką są też mikstury, które pozwalają zwiększać umiejętności, oraz nowy rodzaj zagadek, które rozwiązujemy w aplikacji. Każdy z trzech scenariuszy jest diametralnie inny, dzięki losowym elementom są one całkiem regrywalne i stanowią niezłe wyzwanie. Jak dotąd to najbardziej opłacalny wg. mnie dodatek, pomimo wysokiej ceny oferuje najwięcej zabawy, szczerze go polecam.

obrazek
Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa (edycja gra roku)
przerost formy nad treścią,
Mam bardzo mieszane odczucia po rozegraniu wszystkich 5 spraw, gra wydaje mi się niestety niedopracowana. W sprawie 4 odkryliśmy kto stoi za wszystkim, ale sprawa uniemożliwiła nam potwierdzenie tych domysłów. Sprawa 3 jest przekombinowana i ma tak banalne rozwiązanie zagadki, że je niemal pominęliśmy doszukując się podwójnego dna - doszliśmy do wniosku, ze gra była dopasowana do mniej rozgarniętego odbiorcy. Sprawa finałowa to błądzenie po omacku, za dużo w niej chaosu i zwrotów akcji niż rzetelnej policyjnej roboty.
Gra jest dobra, ale wg.mnie na siłę stara się być czymś więcej niż powinna. Liczyłem na grę dedukcyjną a nie film sensacyjny, w którym na siłę wprowadza się zwroty akcji. Po finałowym akcie miałem jednak wrażenie, że autorzy nie poradzili sobie z historią łączącą wszystkie spawy, która wydała nam się mocno naciągana i miejscami nielogiczna. Jeśli szukacie gry w klimacie rodem z CSI kryminalnych zagadek i chcecie poudawać detektywów i dobrze się przy tym bawić - bez zbytniego doszukiwania się logiki to myślę, że gra jest godna polecenia. Jeśli natomiast szukacie trudnej gry dedukcyjnej w której stajecie się współczesnym
Sherlockiem Holmesem to tutaj tego nie uświadczycie.


obrazek
Hero Realms: The Ruin of Thandar Campaign Deck
ciekawe uzupełnienie Hero Realms,
Właśnie ukończyłem solo Thiefem dodatek kampanijny Hero Realms: The Ruin of Thandar campaign deck. Nie spodziewałem się aż tak wysokiej regrywalności i nie do końca sztampowej warstwy fabularnej. Każdy z rozdziałów zapewniał wybór lub wynikał z rozmiaru wcześniejszego zwycięstwa, poszczególni przeciwnicy różnili się talią przeciwności, specjalnymi zdolnościami oraz odrębną mechaniką, nie będę zdradzał nic więcej aby nie psuć wam zabawy. Między rozdziałami rozwijamy postać, zdobywamy eliksiry, skarby i artefakty. To bardzo dobra alternatywa dla gry przeciwko sobie. Jedyny zarzut jaki mogę mieć to zbyt niski poziom trudności przy grze solo, ale łatwo go można zwiększyć (grałem na najwyższym a mimo to powtarzałem tylko jeden scenariusz). Drugie "ale" jakie mam do dodatku nie do końca jest wadą, to raczej moje indywidualne odczucie - w grze solo/kooperacyjnej jest mniej emocji niż w wariancie konfrontacyjnym. Podsumowując ten dodatek to ciekawe uzupełnienie i jednocześnie bardzo dobra alternatywa dla standardowej rozgrywki.

obrazek
Dungeon Alliance
Wrażenia po unboxingu i pierwszej rozgrywce solo,
Wczoraj wieczorem przyszła do mnie w końcu przesyłka. Pudełko jest o dziwo dość duże i ciężkie, tego się nie spodziewałem. W środku jest masa komponentów i dodane są woreczki strunowe oraz dividery na karty, miejsca jest sporo, spokojnie można zakoszulkować wszystko. Kart jest mnóstwo, w końcu to deck building - 17 bohaterów, każdy ma 3 karty unikalne dla danej postaci, są karty do kupowania I, II i III poziomu, są Questy, Przeciwnicy, AI pod grę kooperacyjną/solo, AI bossów. Figurek jest 17 - są wytrzymałe i tyle dobrego o nich mogę powiedzieć. Ale i tak fajnie, że dodano figurki zamiast żetonów, czy meepli. Spełniają swoje zadanie i dodają smaczku. Poziom detalu nie jest zbyt wysoki ich pozy są dość statyczne.
Po kilku turach podziemia się rozrastają. Za zdobyte XP z pokonanych wrogów można kupować nowe karty ze sklepu. Działa to bardzo dobrze. Grałem puki co bez Questów, czyli na żyłowanie wyniku. Przez 4 tury (tyle trwa rozgrywka) udało mi się odkryć 7 na 8 kafli, na ostatnim zabiłem nekromantę. Bohaterowie byli nieźle poranieni ale żywi. Wyzwaniem nie jest samo przetrwanie czy przeżycie ale walka o dużo punktów. W tym trybie na pewno warto jednak grać z Questami - w zależności od poziomu trudności trzeba przejść od 1 do 3 Questów. Punkty mają sens w trybie rywalizacyjnym, zresztą jest to połączenie Euro z Dungeon Crawlerem więc czego innego mielibyśmy się spodziewać ;)
Sama gra zmusza do kombinowania i optymalizowania. Czasami warto ryzykować, ale mimo wszystko może to nas dużo kosztować. Ja się przekonałem o tym kiedy elfim magiem wkroczyłem do pierwszego pomieszczenia bez zbadania czy nie ma w nim pułapek. Chciałem pokonać Ogra, niestety okazało się, że elf wylądował w dole pełnym kolców z którego nie mógł atakować, więc cały plan wziął w łeb, a na dodatek biedny elf zarobił jeszcze od ogra maczugą właśnie w ten nieszczęsny łeb ;)
Gra wg. mnie jest stworzona pod grę solo. Wydaje mi się, że granie na 3-4 osoby może okazać się uciążliwe przez down time, ale niedługo to zweryfikuję.
Podsumowując, jestem bardzo zadowolony z zakupu. Pudełko mieści w sobie tonę regrywalności. Gra nie zajmuje też bardzo dużo miejsca. Jedyną wadą dla niektórych może być długość rozgrywki, to nie jest lekki tytuł na godzinkę, tutaj trzeba raczej celować w 2,5-3 godziny. No i dodam, że jednak głowa trochę paruje po tych 4 turach gry, ale daje dużo satysfakcji ze składania kombosów. Wydaje mi się, że ten tytuł jest nieco lżejszy od Mage Knighta i może być dla niego ciekawą alternatywą.