PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika oneironautic

obrazek
Dark darker darkest
Walka z zombie nigdy nie była tak trudna!,
Wysyp żywych trupów trwa w najlepsze. W roku 2013 obok Zombicide i Zpocalypse do grona gier planszowych o tematyce zombie dołączył tytuł \"Dark Darker Darkest\", który oferuje walkę z umarlakami w domostwie szalonego naukowca - twórcy epidemii, a zarazem jedynej osoby posiadającej antidotum na wirus pustoszący świat. Zadanie - zdobyć antidotum, pokonać człowieka stojącego za plagą, a przede wszystkim... przetrwać. Misja jest prawdopodobnie najtrudniejszą z jaką miałem okazję się zmierzyć. Na drodze do zwycięstwa stoją hordy żądnych krwi truposzy, plugawe nieumarłe bestie, nieubłaganie trawiący pole bitwy ogień oraz sam zły doktor lub jego demoniczna córka. Dodatkowymi przeciwnościami jest uciekający czas, konieczność otwierania zamkniętych pomieszczeń, w celu zdobycia szyfru do laboratorium, wszędobylskie kamery wzmagające niebezpieczeństwo, ograniczone zasoby i wirus, który roznoszony jest przez nieumarłych mieszkańców domostwa.
Pudło z grą jest duże i zawiera mnóstwo elementów - karty 5 postaci, kafelki planszy, tor rozgrywki z fazami tury, karty ekwipunku, liczne żetony, drewniane znaczniki, figurki, żetony i specjalne kości. Całość robi wrażenie, lecz przygotowanie do gry jest czasochłonne. Wszystkie elementy kartonowe są bardzo dobrej jakości. Karty jednak, w moim przekonaniu są dość cienkie i na wszelki wypadek lepiej jest je zapakować w koszulki. Figurki są ładnie rzeźbione, grafiki sugestywne, kostki mają wyraźne i głęboko wyryte symbole.
Minus stanowi niestety instrukcja do gry. Na pierwszy rzut oka nie ma się do czego przyczepić - jest obszerna, bogato ilustrowana i zawiera wiele przykładów. Po przeczytaniu zasad i rozpoczęciu pierwszej rozgrywki zaczynają się schody - zasad jest dużo i są opisane niezbyt wyczerpująco. W trakcie gry pojawiają się pytania, na które nie ma jednoznacznych odpowiedzi, zaś wyszukiwanie pojedynczych reguł wymaga trochę czasu. Brak jest przejrzystych podsumowań, powtórzeń lub skrótów. Szkoda, że instrukcja nie została skonstruowana tak, aby zapoznawanie się z zasadami było przyjemnością, a nie trudem.
Drugą negatywną sprawą są dwa błędy w druku - na jednej z kart postaci oraz na pomocy dla graczy, w której opisane są zdolności postaci. Na stronie boardgamegeek.com można ściągnąć erratę oraz FAQ do gry, który niestety nie jest wyczerpujący. Czekamy na kolejną wersję.
Ostatnim minusem jest poziom trudności. Według mnie jest zbyt wysoki. Gra składa się z dwóch etapów. W pierwszym gracze mają za zadanie złamać kod konieczny do dostania się do laboratorium, w którym jest poszukiwane antidotum. Po jego zdobyciu następuje etap ostatecznej walki, w której trzeba pokonać czarny charakter historii. Po rozegraniu ponad 5 partii nie udało mi się dojść do drugiego etapu, niezależnie od ilości graczy, czy kontrolowanych przez nich postaci - dla ułatwienia można grać 2 postaciami na gracza. No właśnie, gra jest skalowalna jedynie w stronę utrudnienia. Każdy element gry został pomyślany tak, aby było ciężko, jeśli nie bezlitośnie.
Mimo pewnych niedociągnięć i wad, gra daje mnóstwo emocji i dosłownie wciąga w koszmarną opowieść o ostatecznej walce człowieka o przetrwanie. Gra wymaga dużo kombinowania i podejmowania istotnych decyzji - każdy krok należy przemyśleć i przewidywać możliwe konsekwencje. Pole walki jest bardzo dynamiczne i pozostawia graczy w ciągłym napięciu. Niełatwo jest otwierać zaszyfrowane zamki, gdy otaczają Cię żywe trupy, ogień trawi jedyną drogę do składu z amunicją, która jest na wykończeniu, a jeden z Twoich kompanów został uwięziony w pomieszczeniu z nieumarłym potworem, a na dodatek w Twoich żyłach krąży toksyna, mogąca zmienić Cię w zombie! Powodzenia!
Podsumowując, gra przeznaczona jest dla doświadczonych graczy, głównie zapaleńców horrorowych settingów, których nie przestraszą wysoki poziom trudności oraz trochę dziurawe zasady. Zabawa jest brutalna, ale przednia! Przy \"Dark Darker Darkest\" potrafię spędzić 3, 5 godzin i nadal chcieć więcej, mimo, że każda rozgrywka kończy się równie... źle.


obrazek
Zombicide
Niezła zabawa!,
W ostatnich latach tematyka zombie oraz walki ludzi o przetrwanie w świecie opanowanym przez żywe trupy cieszy się dość wysoką popularnością. Pomimo upływu ponad 40 lat od \"Nocy...\" nadal powstają filmy z udziałem mięsożernych truposzy, gry komputerowe, serial no i gry planszowe. Jednym z owoców połączenia zombie-horroru z planszowym produktem jest Zombicide.

Gra oferuje sporo, pomimo wrażenia po rozpakowaniu pudełka pewnego niedosytu. Zawartość nie jest zbyt bogata, ale wystarczająca do stworzenia pełnych emocji rozgrywek.
Figurki nie są duże, ale pięknie wykonane. Jest ich na prawdę masa, zaś wzorów najczęściej spotykanych w grze szwędaczy jest kilka, dzięki czemu lepiej odnajdujemy się w rzeczywistości gry.
Szata graficzna kart oraz planszy postaci cieszy oko, zaś bardzo szczegółowe odwzorowanie koszmarnego krajobrazu po wybuchu epidemii na kafelkach planszy zasługuje na pochwałę.
Wykonanie, jak dla mnie, solidne - karty nie są grube, ale wytrzymałe i elastyczne, kafelki zaś są wielowarstwowe, a powierzchnia zewnętrzna bardzo przyzwoita.
W grę swobodnie można grać solo lub w kilka osób - przy mniejszej liczbie graczy, każdy kontroluje więcej postaci, ale zasady nie są zawiłe i oferują szybkie rozstrzyganie akcji, dzięki czemu nie czujemy spowolnienia mając do opanowania do 4 ocalałych.
Rozstawienie planszy, warunki zwycięstwa/przegranej, specjalne zasady regulują scenariusze, których do wyboru mamy kilka - od najłatwiejszego, który wprowadza nas w reguły gry na zaledwie dwóch kafelkach do bardzo trudnych, toczonych na rozległych mapach. Czas gry w zależności od scenariusza trwa od 20 minut do 3 godzin.
Sama gra nie jest symulacją, więc niektóre zasady są abstrakcyjne, ale wprowadzają komplikacje strategiczne i pozytywnie je odebrałem, ale dopiero w trakcie zabawy (np. obrażenia podczas strzelania).
Na uwagę zasługuje możliwość rozwoju postaci wraz z ilością pokonanych zombie. Postaci są różne i posiadają inne umiejętności początkowe oraz nabywane wraz z zwiększaniem poziomu. Aby nie było za różowo, poziom trudności rośnie wraz z doświadczeniem, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem.
Kolejna świetna zasada to poziom hałasu zależny od akcji graczy - strzelanie, rozwalanie drzwi łomem przyciąga zombie.
W trakcie poruszania się po planszy kluczowym elementem przetrwania i zwycięstwa jest znajdowanie przedmiotów, a w szczególności broni, które są zróżnicowane i oferują sporo możliwości rozwalania przegniłych łbów (moje ulubione to katana, piła łańcuchowa i obrzyn). Minusem są karty żywności, które w grze są bezużyteczne i zabierają miejsce w ekwipunku postaci, jednak mają zastosowanie, gdy atak przeciwnika zmusi nas do odrzucenia jednego przedmiotu.
Armia zombie rośnie co rundę, dzięki kartom, które w zależności od doświadczenia postaci wprowadzają mniejszą lub większą ilość umarlaków, których rodzajów mamy, aż 4 - o różnej wytrzymałości i szybkości. Stwory najczęściej pojawiają się na krawędziach planszy oznaczanych znacznikami namnażania, lecz jest kilka kart, które niemile zaskoczą graczy - uwaga na włazy do kanałów!

Podsumowując, gra jest klimatyczna - dla fanów zombie-horroru spełni wiele wymagań. Oferuje dużo możliwości strategicznych, zaś elementy losowe są dobrze wyważone. Wykonanie jest bardzo dobre, zasady w większości łatwe do przyswojenia (największą trudność sprawiło mi poprawne poruszanie zombiakami - jest w nim kilka warunków, które trzeba rozstrzygać czasem przy każdym polu). Najważniejsze zaś jest to, że sama gra sprawia wiele radości i uważam, że jest warta zakupu.
Czekam na polskie wydania ogromnych dodatków do gry!