PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika najata

obrazek
Evolution: The Origin of Species
gra w zwierzątka,
Gra funkcjonuje u nas pod hasłem \"Pograjmy w zwierzątka!\". Bo i o to cała rozgrywka się opiera: na początku każdy dostaje po sześć kart, a każdą z nich może zagrać jako zwierzątko (rewersem do góry) lub jako cechę dla już posiadanego zwierzątka. Gdy wszyscy skończą - rzucamy kostką(kostkami), aby określić, ile pożywienia jest w tej chwili dostępnego. Zwierzątko, któremu nie uda się wyżywić - ginie. Niektóre cechy zwiększają apetyt zwierzątka, niektóre pozwalają zjadać się nawzajem... Punkty liczy się na koniec gry, za każde zwierzątko, które jest żywe, oraz za każdą cechę na żywych zwierzątkach.

Zasady tłumaczy się w pięć minut, a i to nawet ze sporym marginesem na wątpliwości i pytania. Pierwsze zapoznanie się z instrukcją wymaga oczywiście trochę więcej czasu, ale jest ona skonstruowana w logiczny sposób i łatwo się po niej poruszać, nie jest zresztą długa. Działanie cech opisane jest na kartach - ze względu na dużą ilość tekstu konieczna jest znajomość j.angielskiego (najlepiej u wszystkich graczy), przynajmniej w pierwszych rundach/grach. Całe szczęście, cechy oznaczone są również przy pomocy grafik - w późniejszych etapach gry można już sobie skojarzyć obrazek z działaniem kart i, poza współzależnościami (są karty typu kooperacja, symbioza...), nie potrzeba już się w nie wczytywać.

Rozgrywka nie jest skomplikowana, zależnie od aktualnego stanu oraz upodobań gracza, można przyjmować różne strategie: tworzyć jedno super ekstra wypasione zwierzątko, którego nic, poza ewentualnym głodem się nie ima, albo tworzyć całą masę maluchów, z których większość po drodze zginie, ale pozwolą graczowi na dobranie większej liczby kart, jeśli tylko przeżyją. W zasadzie nie jest ważne, ile zwierzątek po drodze graczowi zginęło - w ostatecznym rozrachunku i tak brane są pod uwagę TYLKO zwierzątka pozostające przy życiu PO ZAKOŃCZENIU gry.

To jest, moim zdaniem, ale też zdaniem większości moich współgraczy, najpoważniejsze niedociągnięcie tej gry: nieważne, jak Ci dobrze szło, wystarczy jeden niedobór pożywienia/niefortunne dobranie kart i stadko, które z takim namaszczeniem budowałaś/eś, ginie i do niczego już się dalej nie liczy. Frustruje to, że gra przez większość czasu wydaje się nie mieć znaczenia, bo i tak 90% budowanych na początku zwierzątek nie przeżyje, a zapunktują w zasadzie tylko te utworzone w dwóch ostatnich rundach. No, chyba, że ktoś od początku inwestował w jedno zwierzę-giganta i jakimś cudem udało mu się przez te wszystkie tury przeżyć :).

Decyzji mających pewien wpływ na to, czy zwierzątka przeżyją, jest sporo:
od tego, którą cechę zagrać jako zwierzątko, a którą jako cechę i jak zareagować na zagrania przeciwników, poprzez decyzje związane z kolejnością żywienia się (czy najpierw wziąć żeton ze stosu, a może najpierw zaatakować i zjeść inne zwierzątko) aż po decyzję, których zwierzątek nie wykarmiać, bo nie wszystkie się da... I mimo tego ogromu decyzji, najbardziej decydujący i tak wydaje się rzut kostką o liczbę dostępnego jedzenia.

Gra jest podatna na paraliż decyzyjny graczy, więc nie udało nam się zejść poniżej 45 minut. Poczucie dłużenia się gry występuje jednak w zasadzie tylko przy rozgrywce dwuosobowej, bo instrukcja nie przewiduje korekty zawartości talii w zależności od liczby graczy. Taka modyfikacja by się jednak przydała, zwłaszcza w grze, która, jak już wspomniałam wyżej, w zasadzie rozgrywa się w kilku ostatnich rundach.
Autorzy sugerują natomiast możliwość połączenia dwóch lub więcej egzemplarzy gry dla możliwości grania w większą liczbę graczy - tu jednak wydaje się, że downtime byłby zbyt duży. Lepiej pograć w niezależnych, maksymalnie 4osobowych zespołach. Ale możliwość jest.

Podsumowując - gra nam się ogólnie podoba, tworzenie i karmienie zwierzątek bywa zabawne (\"No dobra, to mój mięsożerny pływający odrzucający ogon stwór posiadający pasożyty zostanie padlinożercą i będzie miał kamuflaż oraz będzie umiał szybko biegać, to już na pewno nikt go nie zje\"), ale niesmak związany ze sposobem punktowania rzutuje na ostateczną ocenę gry. Najzabawniejsze, że prawie wszyscy współgracze zgadzają się co do konieczności zmodyfikowania punktacji, ale nikt nie ma pomysłu, jak to sensownie zrobić...


obrazek
Cast Quartet - poziom 6/6
estetyczna, solidnie wykonana,
... jak zresztą większość łamigłówek Cast. Niezaprzeczalnie dużym plusem jest możliwość ułożenia na dwa sposoby. Poziom trudności jednak raczej 5,5 :)