PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika dewodaa

obrazek
Wiedeński łącznik
Masz rozum? Lubisz K.M.I.N.I.Ć? Kup Wiedeńskiego Łącznika!,
Przepis na Udany, Niezapomniany, Zupełnie Wyjątkowy Wieczór Gier:
- Wybierz interesujący Cię klimat/okres historyczny
(na potrzeby tej recenzji ustalmy "Różowe lata 60" aka Zimna Wojna ;) )
- Obejrzyj przykładowy film/serial: Most Szpiegów, Szpieg, Szpieg wśród przyjaciół ew. Monachium (albo coś w tym stylu)
- Zakup grę Wiedeński Łącznik (najlepiej na Planszomanii)
- Wybierz ekipę, z którą spotkasz się 4 razy. To nie musi być tydzień po tygodniu (w naszym przypadku czasami między grami upłynęło kilka miesięcy)

OK, jesteś w miarę gotowy. Przyda się jeszcze: Coś Do Pisania, Coś Na Czym Można Pisać, Coś z Dostępem Do Internetu (najlepiej laptop, bo na urządzeniach mobilnych strona różnie chodzi)
Warto rozdzielić między siebie zadania: Ten notuje aktualne i dostępne tropy, Tamta obsługuje laptopa, Ten monitruje zasoby i dostępne "misje dodatkowe" (odpalenie ich za szybko/za późno może przynieść słabe rezultaty) i zasoby... Ten dba o dostęp Whiskey/kawy czy co tam was kręci... A Tamta o Akta...

No i można zaczynać...
Nie rozumiem jak ludzie rozumni mogą nie lubić tej gry.
Żadna inna forma papieru/kartonu nie daje mi tyle Niezapomnianych Wieczorów Gier jak te spod szyldu "Detective Modern Crime". Wiedeński Łącznik niepostrzerzenie uczy Cię historii, przenosi w przeszłość lepiej niż nie jedna gra o "podróżach w czasie" ;), tworzy Doświadczenie, które Zapamiętasz.
My graliśmy we dwójkę, Małżeństwo kontra KGB - 4:0 ;D

Jak dotrwałeś do końca - pro tip do tych gier - wyznaczajcie pierwszego gracza. Niech każdy się wypowiada, mówi o swoich pomysłach itp., ale co "kartę" kto inny decyduje gdzie idziecie...


obrazek
Mosaic (edycja polska)
To nie jest plaster miodu?Ale na pewno jest to gra cywilizacyjna,
To będzie słodko-gorzka recenzja.
Powiem szczerze, dawno nie czekałem na premierę gry tak bardzo, jak na premierę Mosaic. Ba, jedno piwo i kto wie, może wsparłbym ją na Kickstarterze.
Oglądałem recenzje. Oglądałem live'y. Oglądałem różne tłumaczenia gry.
Wszystko wydawało się słodkie jak plaster miodu (kto jadł, taki "dziki", ten wie o czym mówię)...
No i stało się. Polska premiera od Portal Games (pewnie można by mnie nazwać fanboyem tego wydawnictwa).

Od razu Preodrer, od razu przeglądanie materiałów do druku 3D ;).
Gry przychodzi i...

Po pierwsze - nie wiem o co chodzi w tym polskim internecie planszówkowym (mam wrażenie, że czasami wygląda to jak "Chłopaki z Baraków" w wersji kartonowo figurkowej). Mosaic to gra cywilizacyjna. Klimat wycieka na lewo i prawo i czasami nie ma w co go łapać. Że nie ma "otwartej" konfrontacji - tym lepiej! Dla mnie to był dodatkowy atut, gier cywilizacyjnych z konfliktem jest wystarczająco (polecam Clash of Cultures).

No i po drugie i ostatnie - może to kwestia rozłożenia kart kończących grę... Ale zwyczajnie, na dwie osoby, gra się straaaasznie dłużyła. To jest mocno subiektywne uczucie. Ale ja osobiście nie mam tyle czasu aby dawać grom kolejne szanse, zwłaszcza jak widzę, o co kaman.
Wszystko co robisz daje ci coś dobrego. Niby super, ale po kilku godzinach poowoduje to, że masz dość, robisz co możesz aby to się skończyło...
Może na więcej osobó koniec przychodzi szybciej? Może my tak trafiliśmy? Tak czy inaczej, niestety Mosaic mnie zawiódł.
Do tego kilka niezrozumiałych błędów ze strony oryginalnego wydawcy (brak toru punktacji w wersji retail?? Przecież jakoś trzeba zaznaczać punktowanie w trakcie gry - cudos dla Portal Games że załatał tą dziurę), ale i Portal Games - wystarczyło aby NPC raz przeczytał instrukcję i możnaby ze 2 błędy wychwycić...
I Tak, miała być Nowa Ulubiona Gra Cywilizacyjna a jest... Clash Of Cultures w Sobotę :D.

P.S. (Skąd w związku z tym ocena 4/5? Bo ja liczyłem tutaj na 6/5 i z tej perspektywy napisałem recenzję).


obrazek
Clash of Cultures (monumentalna edycja polska)
Planszówkowy Graal,
Clash of Cultures to gra, która rozkochuje w sobie graczy. Ma to coś, co powoduje, że po skończonej partii trzeba "to i owo" omówić... Ma momenty "stania nad planszą" gdy rozgrywa się decydująca bitwa o stolicę. Clash of Cultures sama pisze historie, a przez to, że jest historyczna - trafia do szerszego grona odbiorców (niż np. sci-fi czy fantasy). Dość powiedzieć, że to pierwsza dłuuuuga gra w stylu ameritrashu, którą uwielbia moja żona.
W ciągu ostatnich 18 lat przez moje ręce przewinęło się kilkaset gier, ale takich jak Clash of Cultures było tylko kilka. To gra, do której nie szkoda mi kupić insert za 160 złotych...
Polecam!


obrazek
Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares
Lepsze jest wrogiem dobrego,
Terraformacja Marsa: Ekspedycja Ares to dowód na to, jak nasze hobby prężnie się rozwija. Ekspedycja Ares przypomina wstęp do Robocopa (faster, stronger etc...) Myśląc o niej i jej poprzedniczce nie mogę oprzeć się porównaniu elipsy i prostokąta :). Rozgrywka, ilustracje, balans, ikony i prawdopodobieństwo ich wystąpienia, jakość elementów, itd. itp.... widać wysiłek włożony w to aby te elementy ulepszyć.
No i do tego instrukcja - jedna normalna (choć na super papierze) a druga dla osób którzy znają "zwykłego" TM - świetny pomysł, chwilka i można grać!
Polecam


obrazek
Bór (edycja polska)
Nie oceniaj planszówki po pudełku...,
Bór to gra niepozorna. Po wielkości pudełka, oprawie graficznej, liczbie elementów itp. wydaje się "łatwa, prosta i przyjemna", taka rodzinna gra. A to trochę mylne wrażenie. Tak, jest stosunkowo łatwa, a instrukcja naprawdę dobrze napisana, wyczerpuje wszelkie wątpliwości. Tak, jest ładna, a elementy gry są w sam raz (choć wypraska to jakaś porażka, pewnie pod kickstartera dostosowana a nie wersję sklepową). Natomiast rodzinną to bym jej na pewno nie nazwał. Tzn. nikt nikomu nie zabroni ;), ale trzeba być świadomym, że ta gra lubi "kąsać", jest w niej sporo negatywnej interakcji. Przebiegem rozgrywki i odczuciami jakie daje, przypomina mi The Godfather Erica Langa. Takie area control gdzie duże znaczenie ma kolejność, momentum, ilość akcji jakie pozostały do końca tury. Do tego dochodzi trochę budowania silniczka, trochę zarządzania zasobami, trochę specjalnych mocy graczy (najlepiej od razu grać z nimi). Poza tym można w niej znaleźć dość żadko stosowany mechanizm - część dostępnych akcji wspólnych co rundę się zmienia (dzień/noc) - daje to kolejną płaszczyznę do planowania.
Suma sumarum - Bór to naprawdę solidna gra. Przemyślana, dająca sporo satysfakcjonujących wyborów w stosunkowo krókim czasie,
Polecam!


obrazek
Rocketmen (edycja polska)
Martin Wallace w kosmosie,
Jak poznać gry autora Martina Wallace'a? Wydają się całkiem zwyczajne. Temat nie zawsze jest niewiadomo jak wyszukany. Mechaniki też wydają się znajome. A jednak ciężko zagrać w grę jego autorstwa, która by nie wywoływała "wow to coś nowego". Oczywiście nie zawsze "coś nowego"oznacza coś lepszego... ale jak siedzisz w tym hobby trochę dłużej to doceniasz starania autora.
Przechodząc do "Rocketmena" - jest to bardzo ciekawy deckbuilding połączony z push your luckiem oraz odrobiną budowania silniczka. Zasady są przejrzyste a strategii do zastosowania wydaje się wiele.
Najważniejsze jest to, że zastosowany miks mechanizmów naprawdę oddaje kosmiczny wyścig XX w. Z tych wszystkich powodów grę polecam, zwłaszcza w tak promocyjnej cenie!


obrazek
Mezo (edycja polska)
Area control next generation,
Mezo jest grą świetną. O ile Blood Rage rozpoczął prawdziwy boom na gry typu "dudes on map" zmiksowanych z grami Euro, o tyle Mezo wynosi to połączenie na prawdziwe wyżyny. To efekt kilkuletniego rozwoju tego nurtu.
Mezo to walka o kontrole w regionach. Nie jakimś tam losowych. W każdym regionie, w każdym z trzech epok. To nie jednorazowa walka, to zmagania w trzech płaszczyznach (najwięcej siły/szamanów/wojowników), za każdym razem. Ehh... no i te twisty, bo Mezo to gra twistów. W każdej epoce jeden region będzie rozpatrywany inaczej. Rozstrzyganie remisów to też twist w porównaniu z innymi tytułami.
Oczywiście Mezo ma też wady. Instrukcja mogłąby być napisana lepiej (ale to akurat wada oryginału, nie wiem na ile polski wydawca mógł coś w tym temacie poprawić). Co do wykonania - proszę nie słuchajcie tych wszystkich polaczków, dla których narzekanie jest istotniejsze niż oddychanie. Jest naprawdę dobrze a figurki bogów robią wrażenie.
Potrafię sobie wyobrazić że na 3-4 osoby się może trochę dłużyć. Ale pierwsze partie w Blood Rage'a też takie były... A potem... gdy za każdym razem dostrzegasz jakiś smaczek czy twist jaki ci ta gra oferuje... sama przyjemność... a jak jeszcze weźmiesz pod uwagę, że jednak każdym bóstwem gra się trochę inaczej... idę po dodatek.


obrazek
Detektyw: Kryminalna Gra Planszowa (edycja gra roku)
Prawdziwy Detektyw jest tylko jeden...,
Detektyw to nie jest tylko gra, to doświadczenie, które niepostrzeżenie wciągnie Cię w swój świat, spowoduje że przez te kilka godzin będziesz czuł się detektywem. Będziesz chciał to wszystko rozpracowywać na tablicy korkowej ze wskaźnikiem w ręku... Będziecie wspólnie planowali następny krok na podstawie różnych teorii. Bez końca oglądali ilustracje i czytali sprawozdania...

Więc jeśli "liczysz na (kolejną) grę dedukcyjną" to źle trafiłeś. Takich Escape decków, Kronik zbrodni i tym podobnych liniowych gier jest obecnie wiele na rynku... Detektyw to coś zupełnie innego, głębszego. Nie poznasz od razu całej fabuły, nie wszystko może będzie klikać od razu, może nawet czasami pojawi się frustracja, bo zapędziliście się w ślepy zaułek... Ale ta satysfakcja kiedy twoja teoria, choć w części, okazuje się prawdziwa - BEZCENNE.

Żadna inna gra (planszowa/ komputerowa) nie dała mi tyle satysfakcji, ciarek i efektu WOW. Polecam!


obrazek
Patchwork (edycja polska)
Idealny prezent ślubny!,
Lata mijają, gry przychodzą i odchodzą (przez moją kolekcję przewinęło się już kilkaset) a Patchwork pozostaje. Nie tylko jest na półce ale i od czasu do czasu ląduje na stół.
Dlaczego?

Bo to jedna z lepszych gier do zagrania z drugą połówką.
Bo zasady są proste i łatwe do przyswojenia.
Bo gra jest krótka i można ją spokojnie w 20 minut zamknąć.
Bo daje przyjemne poczucie "tworzenia czegoś".
Bo jest interakcja, ale nie bezpośrednia i (raczej) nie negatywna.
Bo mimo tego, że robi się raczej to samo - ciągle próbujemy czegoś nowego ;).

Patchwork jest dobry jak pierzyna w zimowe wieczory :).


obrazek
Podwodne Miasta
Pogromca Terraformacji Marsa?,
Jeśli tu zajrzałeś, to znaczy że nie jesteś pierwszym lepszym planszówkowym newbe a raczej już koneserem (mniejszym lub większym)... Więc nie będę Ci streszczał o czym ta gra albo jak przebiega. Są lepsze źródła aby się o tym przekonać.
Przejdę do sedna - co mi się w Podwodnych Miastach [PM] podoba a co mniej i... jak to się ma do Terraformacji Marsa [TM] (tu i ówdzie można znaleźć tego typu porównania).

Zarówno mechanika gry jak i tzw. flow podoba mi się bardziej w PM. Gra jest mniej losowa od TM, łatwiej wybrać i wdrażać różne strategie. Dość szybko daje to co TM dopiero pod koniec rozgrywki - takie poczucie "władzy i bogactwa" ^.^ - jak dużo udaje nam się produkować i kombosy robić :).

Oprawa wizualna - mimo że na początku trochę się śmiałem z niekonsekwencji grafik/ilustracji/zdjęć w TM to jednak teraz podoba mi się to bardzo, i w tym aspekcie wygrywa Mars. W Podwodnych Miastach jest poprawnie ale nic więcej - grafiki się powtarzają, są dość podobne do siebie, nic nie urywa ;).

GŁÓWNA RÓŻNICA między PM a TM - w Podwodnych Miastach każdy rozwija swoją planszetkę, a interakcja między graczami odbywa się na planszy głównej, która służy do wykonywania akcji w grze (jak w workerplacemencie - zajmę jakieś pole to ty już nie możesz). W Terraformacji Marsa jest odwrotnie - nie możesz przeszkodzić mi w zagraniu jakiejkolwiek akcji, ale rozwijamy wspólnie planszę główną (i możesz np. zająć mi jakieś upragnione pole na miasto). Muszę przyznać że rozwiązanie z TM bardziej mi przypada do gustu, w PM trochę każdy sobie rzepkę skrobie....

WERDYKT - gry różnią się na tyle, że można mieć obie w kolekcji (a najlepiej aby kolega kupił tą drugą ;) ).
Mimo, że uważam Podwodne Miasta za grę lepszą, to jednak częściej gram w Terraformację Marsa :)


obrazek
Wsiąść do pociągu: USA
USA lepsza od Europy ;),
Wsiąść do Pociągu to klasyka gier rodzinnych, które wyciągamy na stół gdy mamy zagrać z kimś, kto słysząc "gra planszowa" myśli o Chińczyku...;). Gier z tej serii jest wiele, map jeszcze więcej, ale chyba najbardziej popularna jest "Wsiąść do Pociągu: Europa".
Pozwól, że przekonam Cię do wyboru jednak wersji USA ;-D.

+ Brak Tuneli (mniej zasad do tłumaczenia - mówimy o grze, która zwykle rozpoczyna przygodę planszówkową)
+ Brak Dworców (znowu mniej zasad ale i większa niepewność przy realizowaniu biletów - Więcej Emocji!)
+ Mapę Stanów warto znać ;) (a Europa jest z takich czasów że ciężko ją poznać;) )
+ Mniejszy format kart (Mini a nie zwykłe, które są w Europie). Dlaczego to plus? Bo dzięki temu gra zajmuje mniej miejsca, a tekstu do czytania (poza nazwami miast) i tak nie ma.

Przekonany? No to kupuj "Wsiąść do Pociągu: USA" :)


obrazek
7 Cudów Świata: Pojedynek + karta promo
Światowy Bestseller w końcu dostępny dla dwóch osób :),
7 Cudów Świata: Pojedynek to nie tyle dwuosobowy wariant światowego hitu 7 Cudów Świata. To raczej sprytna wariacja nt. jednej z bardziej hołubionych mechanik gier planszowych - draftu.

Osoby które grały w 7 Cudów Świata będą miały pod pewnymi względami lepiej, bo część terminów i zasad będzie znajoma. Nie zmienia to jednak faktu, że gra jest prosta w zrozumieniu i spodoba się każdemu, dobra pozycja do gry z mężem/żoną.

Podsumowując, 7 Cudów Świata: Pojedynek to godny polecenia tytuł na każdą okazję, o ile tylko liczba graczy to 2 ;-)

WSKAZÓWKA:
Pamiętajcie o zasadzie, że można wybudować łącznie tylko 7 cudów świata. Każdy z graczy zaczyna z 4, a więc nigdy nie będą wszystkie zbudowane ;). Piszę o tym, bo nam się zdarzyło pierwsze 10 partii o tym zapomnieć ;)


obrazek
Great Western Trail (edycja polska)
Kowboje - prawdziwa historia,
Great Western Trail ma bardzo ciekawy temat, któż nie lubi Dzikiego Zachodu? Niektórzy mogą jednak powiedzieć, że to przede wszystkim trudna gra typu "euro" (sprytne mechaniki są ważniejsze od tematu). Moim zdaniem, w tej grze mechaniki świetnie współgrają z tematem, zwłaszcza jeśli jest się po lekturze takiej powieści jak "SYN". Taki obraz USA rzadko pojawia się w filmach...
Wracając do Great Western Trail - Budowanie talii, rondel, worker placement, zbieranie setów, ulepszanie akcji jak w Scythe, luuudzie czego tam nie ma :). Do tego regrywalność ogromna. Jak jesteś planszówkowym wyjadaczem - musisz spróbować, ale...
...ALE w pełni docenią tę grę grupy, które grają w miarę regularnie, a Great Western Trail będzie okresowo wracać na ich stół. Inaczej, potencjał gry się zmarnuje :|


obrazek
Ishtar (polskie wydanie)
Bruno Cathala w życiowej formie,
Ishtar to przepiękna gra z bogato ilustrowaną instrukcją, żetonami, kartami, planszą i kolorowymi diamentami, meeplami, drzewami, fontannami oraz... konewką.
Ishtar to gra z najlepszą wypraską na elementy jaką w życiu widziałem (a widziałem ich kilkaset).
Ishtar to gra elegancka, z prostymi zasadami, ale głębią taktycznych możliwości i mnogością dróg do zwycięstwa.
Ishtar to gra... w której jeśli chcesz to możesz być bardziej wredny niż w Blood Rage. Blokowanie, podkradanie, zabieranie - ludzie drodzy w to można grać jak w jakieś skomplikowane area control, ale...
ALE... to jednak gra dla całej rodziny, sprawi przyjemność zarówno podczas gry z dziećmi jak i w pojedynkach mąż/żona :)


obrazek
Charterstone Recharge Pack
Deja Vu - czyli przeżyjmy to jeszcze raz,
Pakiet to przeprowadzenia jeszcze raz całej kampanii Charterstone.

Zawiera wszystkie karty, nową "instrukcję" (wkleja się do niej po kolei zasady więc warto korzystać ze świeżego egzemplarza) i 2 elementy, które się zużywają podczas pierwszej kampanii (nie chcę spojlerować).

Warto wiedzieć, że jest to ciekawa opcja aby zagrać "taniej" w Charterstone - kupujemy od kogoś egzemplarz po taniości i ten Recharge Pack.


obrazek
Pret - A - Porter
Modny biznes to nie jest bułka z masłem...,
Najnowsze wydanie Pret - A - Porter cieszy oko i nawet najdelikatniejsze poczucie estetyki.
Niech jednak was nie zwiedzie ta prześliczna oprawa. W środku to jest potężna, żelazna, nie znająca litości mechanika, która wraz z niewidzialną ręką rynku nie przebaczy wam błędów. Nie spotkałem bardziej realistycznej gry jeśli chodzi prowadzenie biznesu. ALE żeby nie było zbyt strasznie - po partii w Pret - A - Porter nie czujesz się zmęczony jak po pracy, bo ciągle wiele rzeczy robisz tutaj intuicyjnie (to nie jest gra pokroju 18XX).
Bardzo mi się podoba dowolność w sposobie prowadzenia swojej firmy - możesz się zadłużyć i kredytami finansować potężne inwestycje, możesz też próbować spokojnie ją rozwijać, bez ryzyka.

Podsumowując - nic tylko brać, bo to naprawdę jest gra Jedyna W Swoim Rodzaju. A do tego kto wie, może dzięki takiemu tematowi wciągniesz swoją partnerkę w cięższe eurogry? ;)


obrazek
Osadnicy: Wykreślane Imperium
Settlersy w 15 minut,
Bez względu na to, CZY planszówki są Twoim hobby i gdy słyszysz "roll&write" od razu przychodzi ci na myśl mechanika z BGG, CZY gry towarzyskie znasz tylko z Monopoly albo popularnej "gry w kości" (która swoją drogą jest "roll&write") - Osadnicy: Wykreślane Imperium może być twoim strzałem w dziesiątkę.

OPRAWA GRAFICZNA I WYKONANIE:
- gra jest po prostu prześliczna, nie odbiega stylem od innych gier w tym uniwersum;
- drewniane kości prezentują się dobrze i są czytelne
- arkusze są na dobrym papierze, kolorowe, miło że dodano do gry ołówki (nie jest to standard)

PRZEBIEG GRY/WRAŻENIA
Jak dla mnie, bardzo innowacyjne podejście do Gier Wykreślanek przez rozdzielenie gry na dwa arkusze - jeden na którym będziemy rozbudowywać swoje Imperium (całkiem standardowy) oraz drugi - do wymyślania combosów. Szczególnie ten drugi jest wart uwagi - nie da się rozwinąć każdej "technologii", najlepiej obrać sobie wcześniej jakiś styl gry i się go trzymać. Takie podejście potęguje możliwość wzmacniania otrzymanych bonusów (dzięki zastosowaniu elementu "tetrisowego").

Jak na grę która trwa w dwie osoby 15 minut, jest tutaj zaskakująco dużo decyzji, a po zakończeniu (które zawsze przychodzi za wcześnie ;) ) mamy wrażenie, że Coś Zbudowaliśmy.
Gra jest bardzo regrywalna / różnorodna:
-kafle przywilejów - nie wchodzą wszystkie, różne kombinacje będą dawać różne możliwości taktyczne
- 48!! różnych arkuszy Wioski (czyli tych "technologicznych). A do tego wydawca zamieścił za darmo jeszcze kilka nowych :). Gra szybko się nie znudzi.

KOŃCOWY OSĄD:
Gra do plecaka ewakuacyjnego :D.

WSKAZÓWKA:
Zamiast kserować arkusze wioski, można je zalaminować i korzystać z markerów sucho ścieralnych. Gracze mogą korzystać z różnych arkuszy w trakcie jednej rozgrywki co jeszcze ją uatrakcyjni.