GRY EKONOMICZNE
logo przedmiotu Shipyard

Shipyard

Zostań najlepszym producentem statków

cena:

199.00 PLN
wysyłamy w: niedostępny

Podstawowe informacje:


liczba graczy: od 2 do 4
wiek: od 11 lat
czas gry: ok. 60 min.

wydawca: Rio Grande Games
projektant: Vladimir Suchy

wersja językowa: angielska
instrukcja: angielska

Opis


esteśmy w 19 wieku, gdy transport morski staje się coraz ważniejszy. Zarówno kupcy jak i marynarka wojenna wymagają coraz nowszych statków. Postaw się w roli armatora. Zatrudniaj pracowników, kupuj akcesoria, zdobądź uznanie komisji oceniających. Bądź najlepszym wytwórcą statków, a wygrasz najlepsze kontrakty i grę!

Recenzje naszych klientów:


zaloguj się jeżeli chcesz dodać własną



dodano: 2011-11-15 Świetna autor: konto usunięte

Nie mam wątpliwości, że Shipyard to przede wszystkim mechanika. Temat, klimat, historia? Zapomnijcie o tym. To nie Galaxy Trucker czy Dungeon Lords. Dla nikogo nie będzie też niespodzianką, że w grze o takim tytule będziemy budować statki. Na statki te zapakujemy załogę i wyposażymy je w sprzęt, by w końcu popłynąć w testowy rejs specjalnie do tego celu przygotowanymi kanałami. W sprawę zaangażowany jest też rząd, który poprzez kontrakty (cele) daje nam szansę zarobić nieco więcej. Tyle w temacie tematu. Przejdźmy zatem do spraw istotniejszych.
Mechanika gry oparta jest, a raczej kręci się wokół rondli. Ustrojstwo to mocno rozpowszechnił w swoich grach (np. Navegador czy Hamburgum) Mac Gerts wykorzystując w nich jeden rondel z akcjami, po którym „biegają” znaczniki graczy. Suchy poszedł jednak o krok, a nawet cztery kroki dalej, bo teraz kręcimy się nie po jednym, ale aż po czterech rondlach. Dwa rondle odpowiadają za zatrudnianie pomocników, rekrutowanie załogi oraz pozyskiwanie wyposażenia naszych statków. Trzeci rondel umożliwia sprzedaż wagonów z surowcami za gotówkę (w zależności od pozycji znacznika na rondlu po innej stawce) lub ich wymianę na wyposażenie i członków załogi. Ostatni rondel odpowiedzialny jest za wybór akcji, które rządzą całą grą. Rondel ten jest o tyle innowacyjny, że akcje nieustannie zmieniają na nim swoje położenie, a dodatkowo odmierza on czas pozostały do końca gry. W swojej turze gracz zwalnia wcześniej zajęty żeton akcji kładąc go z przodu i wybiera inną, niezajętą w tym momencie akcję.
Shipyard jest grą trudną i trzeba sporo czasu, aby nauczyć się w niego grać. Nie piszę tego ze złośliwości, ale z autopsji. Na własnej skórze bowiem przekonałem się o tym, że o ile na początku niektóre kontrakty dawały łatwiejsze zwycięstwo dając ok. 80 punktów, to z czasem okazało aby wygrać z doświadczonymi graczami punktów tych należy mieć ponad 100. A wówczas trzeba już czegoś więcej niż tylko „najlepszego” zestawu kontraktów. Te „najlepsze” kontrakty są tak naprawdę najprostsze w realizacji czyli inaczej mówiąc najbardziej intuicyjne. Stąd ich przewaga podczas pierwszych gier. Z upływem czasu i nabraniem przez graczy doświadczenia, sprawa ulega zmianie i uwidacznia się naprawdę przemyślana wartość i działanie poszczególnych kontraktów.
Mnogość wyborów i często brak jednoznacznych odpowiedzi co w danym momencie będzie najlepsze sprawiają, że Shipyard od razu znalazł się w czołówce moich gier optymalizacyjnych. Ograniczona losowość w postaci pojawiania się nowych elementów statków i kanałów w grze jest całkowicie akceptowalna, a wręcz pożądana. Także losowy przydział 6 kontraktów rządowych na początku gry, z których na koniec zostaną nam 2 jest dobrym rozwiązaniem, a kolejne rozgrywki mają różny przebieg. Dobry plan i jego konsekwentna realizacja są w Shipyardzie kluczem do sukcesu, ale nawet gdy coś pójdzie nie tak, satysfakcja z samego kombinowania podczas gry jest wystarczającą rekompensatą przegranej.