PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika madzia_m1

obrazek
Zakazana Wyspa
Dobra gra :),
Zakazana Wyspa to pierwsza gra kooperacyjna, w którą grałam. Dużo słyszałam o Pandemicu, którego autorem jest ta sama osoba, co Zakazanej Wyspy, ale z powodu braku dostępu do tej gry nie grałam w nią, dlatego też moja opinia nie ma nic wspólnego z porównywaniem tych pozycji.
Zakazana Wyspa ma proste, przejrzyste zasady i co ważne dobrą instrukcję. Dosłownie w chwilę można wyjaśnić o co chodzi i co trzeba robić. Na początku nie mogłam sobie wyobrazić, jak można grać przeciwko grze, ale już w pierwszej rozgrywce poczułam emocje związane z kooperacją. Jeśli nie będziemy działać razem – zatoniemy! Dlatego też trzeba przekazywać sobie karty skarbów, tak by w jak najszybszy i najłatwiejszy sposób zdobyć posążki i umacniać zalane tereny, tak by żaden z graczy nie został odcięty od reszty i mógł spokojnie dostać się na koniec do Przystani Głupców. Należy też pamiętać o tym, by jeden z graczy miał kartę z lotem helikopterem, bo inaczej nie odlecimy zwycięsko z wyspy z naszymi zdobyczami.
W Zakazaną Wyspę grałam dotychczas w składzie dwuosobowym i czteroosobowym. W dwie osoby w klasycznym rozstawieniu wygrywaliśmy, ale już gdy wybraliśmy jedno z dodatkowych rozłożeń kafli wyspy (kształt mostu) przegraliśmy. W cztery osoby bardzo szybko ponieśliśmy klęskę nawet w rozłożeniu podstawowym, bo karty skarbów nam się podzieliły na wszystkich przez co trudno było je sobie przekazywać, no i trudniej jest się dogadać w większym gronie ;)
Zakazana Wyspa to gra zarówno dla młodszych, jak i dla starszych graczy. Młodszych na pewno uczy współpracy i pokazuje, że czasem tylko poprzez wspólne działanie można osiągnąć sukces. A poza tym dostarcza także starszym graczom dużo rozrywki i satysfakcji, gdy uda się odlecieć z czterema skarbami z wyspy przed jej zatonięciem :)
Uważam, że Zakazana Wyspa to gra bardzo fajna, która jeszcze często będzie pojawiać się na naszym stole i szybko nam się nie znudzi (między innymi dzięki dodatkowym propozycjom rozłożenia kafli wyspy, które można znaleźć w internecie). Jest to też gra pięknie wykonana – karty i kafle wyspy mają śliczne grafiki, a figurki skarbów są miłe dla oka. Poza tym gra ma bardzo dobre blaszane pudełko, w którym wszystkie karty i figurki mają swoje określone miejsce.
Jednym słowem: POLECAM!


obrazek
Rummikub
Polecam!,
Rummikub odkryliśmy stosunkowo niedawno. Pożyczyli nam ją znajomi i w czasie wakacji w domku na wsi ta gra była u nas numerem 1. Graliśmy każdego dnia, czasem nawet i dwa razy dziennie! Po powrocie do domu zdecydowaliśmy się z narzeczonym zakupić swój egzemplarz.

W Rummikub gra się bardzo dobrze zarówno w dwie osoby, jak i w cztery. To gra, która wymaga spostrzegawczości (należy zauważać różne możliwości dołożenia kafelka z liczbą, stworzenia nowego układu, połączenia z już ułożonymi), cierpliwości (czasem trzeba trochę poczekać aż uzbiera się kafelki o wartości 30, żeby w ogóle wejść do gry i schodzić z innych kafelków), a także trochę szczęścia (sporo zależy też od tego jakie kafelki Ci się trafią na początku i jakie dobierzesz w trakcie gry). Mimo tego, że kafelki się losuje, nie odczuwam przy tej grze, że nie mam wpływu na rozgrywkę, a wszystko zależy od tego szczęścia. Gra się przyjemnie i szybko, bez spinania się. I to co też jest ważne – reguły są proste i można szybko wyjaśnić o co w grze chodzi. No a poza tym ta gra po prostu wciąga! Po jednej partii chce się zagrać w drugą!

Mogę z czystym sercem polecić tą grą i starszym i młodszym osobom. Zapewnia dobrą zabawę zarówno w gronie rodzinnym, jak i wśród znajomych. Szkoda tylko, że można w nią grać w góra cztery osoby. Jak dla nas optymalną opcją byłaby pięcioosobowa. No ale do tego trzeba kupić drugi egzemplarz gry, by kafelków było więcej i więcej podstawek.


obrazek
At the Gates of Loyang
Polecam :),
At the Gates of Loyang posiadamy od początku września tego roku i na tą chwilę jest to nadal gra, w którą gramy najczęściej i najchętniej. Wcześniej non stop na stole lądowała Agricola, teraz trzy osoby z grającej czwórki uznało Loyang za grę lepszą.

Dla mnie Loyang to rewelacyjna gra. Świetnie nam się w nią gra zarówno w dwie osoby, trzy i cztery. Ma ciekawą mechanikę wyboru kart. Każdy kombinuje jak zrobić, żeby dostać najlepsze karty. Często najpierw trzeba dać możliwość współgraczom wzięcia tej dla nas najkorzystniejszej karty, zanim będziemy mogli my ją wykorzystać, co wywołuje odrobinę napięcia i niepewności. W Loyang jest też trochę interakcji (ale dosłownie trochę :), która może nam pokrzyżować plany (np. karta pomocnika, dzięki któremu nasz przeciwnik może nam podmienić stragan ze swoim słabszym lub dostarczyć warzywa do naszego stałego klienta i zgarnąć za to naszą kasę), ale na pewno nie nazwałabym tego mega negatywną interakcją. Uważam, że ciekawy jest także system zdobywania punktów zwycięstwa – każdy punkt trzeba zakupić, ale punkty nie mają stałej ceny każdy kosztuje więcej (pierwszy kupowany w danej rundzie punkt kosztuje 1 monetę, kolejny – tyle jaka jest jego wartość, np. jeśli to ma być Twój dziesiąty punkt, to trzeba za niego zapłacić 10 monet, jedenasty punkt – 11 monet itd.). O zwycięstwie danego gracza decyduje często jeden - dwa punkty, co powoduje, że przegrany często chce się odegrać i zwyciężyć, co powoduje, że gra ponownie ląduje na stole. Ogromną zaletą Loyang jest także zrozumiała instrukcja. Nie musieliśmy tracić czasu na dojście o co w ogóle chodzi, tak jak w przypadku Agricoli. Oczywiście na początku wydaje się, że zasad jest sporo, ale pierwsza rozgrywka rozwiewa wątpliwości.
No i na koniec to na, co zwraca się od razu uwagę – wykonanie. Moim zdaniem gra jest rewelacyjnie zrobiona: śliczne drewniane znaczniki warzyw, które mają nie tylko kolor danego warzywa, ale i kształt, ładne plansze graczy, ciekawe obrazki na kartach. Jak dla mnie bomba :).
Podsumowując: Loyang to lżejsza od Agricoli gra, bardzo ładnie wydana, która dobrze sprawdza się w gronie 4 osób, jak i 2, ma ciekawą mechanikę doboru kart i system kupowania punktów. Z czystym sumieniem mogę polecić tą grę, o ile nie odstrasza Cię jej cena (chociaż uważam, że Loyang jest warte tych 170zł). Polecam! :)