PROFIL
Historia recenzji i ocen użytkownika NatsukiPL

obrazek
Gloomhaven 2nd edition
Dungeon Crawler, który jest molochem!,
Gloomhaven jest dosyć oryginalnym jak na gry planszowe dungeon crawlerem - tzn. grą o przemierzaniu zamkniętych pomieszczeń, zabijaniu potworów i zbieraniu przedmiotów. Łączy on dostępne misje w bardzo lekko nieliniową kampanię, w ciągu której członkowie zespołu będą się zmieniać - bohaterowie będą opuszczać i powracać do grupy w trakcie biegu historii, dając możliwość graczom zagrania różnymi archetypami postaci (a jest ich niemal 20!).

Gra jest ogromna, o czym świadczy 10-cio kilogramowa waga pudła z komponentami. Liczba elementów potrafi przerazić najbardziej zatwardziałych planszówkowiczów! Dlatego zalecam stopniowo rozpakowywać grę - zależnie od tego, jakich elementów wymaga rozgrywany przez nas scenariusz. Ta metoda pozwoli także na nieco płynniejsze i spokojniejsze wprowadzanie nowych zasad do gry.

Gra jest estetyczna (choć zdecydowanie nie użyłbym określenia "piękna"), historia spójna i porządna jak na grę planszową, a liczba godzin/dni/tygodni/miesięcy, które można spędzić przy grze bez powtarzania scenariuszy bije na głowy dotychczasowych rekordzistów. Dlaczego więc 4 zamiast 5?

Gra jest dungeon crawlerem pełną gębą - i niestety dla graczy, którzy nie biorą codziennych kąpieli w tego typu grach mogą odczuć, że mechanika gry jest nieco toporna i powtarzalna. Uwielbiam turowe dungeon crawlery na PCecie czy konsolach, ale dosyć często czułem się, jakby ktoś próbował przenieść miks starego DnD i gier wideo na tekturę - z tym, że zamiast zautomatyzowanych ruchów bądź zadziania się czegoś jedynie w wyobraźni musiało to zostać odtworzone na planszy. Przez to spędzałem dużo czasu na coś, co wolałbym aby zaistniało w naturalny sposób, bez mojej ingerencji/wiedzy.

Ponadto, pomimo zmian postaci gra w pewnym momencie stała się powtarzalna. Sama powtarzalność nie jest zła, o ile powtarzana czynność kogoś nie nudzi - niestety momentami odczuwałem narastające znużenie z każdą nadchodzącą turą.

Stąd - mimo wszystko solidne - 4 na 5. Tu tzw. "caveat" - jeżeli jesteś fanem/fanką penetrowania lochów i ubijania smoków, spokojnie dodaj oczko do wyniku; w takiej sytuacji gra będzie dla Ciebie pełnoprawnym 5 na 5.


obrazek
Twilight Imperium (Fourth Edition)
Porządne poprawione wydanie jednej z najlepszych gier!,
Twilight Imperium Fourth Edition to już 4 wydanie gry w tej serii. Mamy do czynienia z nieco zmienioną poprzednią, 3 edycją tej planszówki.

Tym, którzy po raz pierwszy słyszą o Twilight Imperium, dość powiedzieć że gra opowiada o galaktycznym konflikcie kilku(nastu) ras, które walczą o swoje miejsce we wszechświecie. Choć jest to przede wszystkim gra strategiczna o zabarwieniu wojennym (skupia się na przejmowaniu kontroli nad planetami przeciwników), to nie brakuje tu polityki, dyplomacji, handlu i badań nad nowymi technologiami. Te mają na tyle duże znaczenie, że w przypadku niektórych z ras (w skrajnych przypadkach) można wygrać nie otwierając ani razu ognia z dział swojej kosmicznej flotylli.

Gra oferuje nowe rozwiązania w stosunku do poprzedniczki, które pozwalają na przyspieszenie rozgrywki bez znacznego upraszczania jej - za przykład niech posłuży rozwój technologiczny. W poprzedniej grze mieliśmy do czynienia ze skomplikowanym drzewkiem rozwoju, a szukanie technologii wymaganych do postępu zajmowało mnóstwo czasu. Teraz ścieżki rozwoju zostały zastąpione kolorami przypisanymi do technologii oraz wymaganiami co do liczby odkrytych już technologii w tym kolorze - jeżeli technologia X ma kolor czerwony i żadnych wymagań, możemy ją od razu odkrywać; posiadanie tej technologii z kolei pozwoli nam na rozpoczęcie prac nad technologią Y, która jest czerwona i wymaga jednej już opracowanej technologii w tym kolorze.

Elementy gry wykonane są na bardzo wysokim poziomie, a grafiki uderzają pięknem - jedyne, do czego mógłbym się przyczepić to słabo wykonane tekturowe wypraski. Trzeba wspomóc się nożykiem, aby żetony nie były porwane i miały swój zamierzony kształt.

Nowym graczom polecam odwołanie się do lektury recenzji gry z poprzedniej edycji - nowa edycja do podstawowa gra z paroma elementami wprowadzonymi w dodatkach i kilkoma usprawnieniami, ale główny zamysł jest ten sam. Jeżeli lubisz strategiczne gry sci-fi, które zajmują ~1h na każdego gracza, są rozbudowane na kilku przestrzeniach i w których nigdy nie wiadomo kto wygra aż do samego końca - możesz grę kupować w ciemno.

Jeżeli natomiast nie odpowiadała Ci poprzednia edycja, w tej niczego lepszego nie znajdziesz - to nadal to samo Twilight Imperium. Natomiast jeśli jesteś fanem serii, to gorąco polecam nową edycję - choć może to być istotny wydatek jak na "usprawnienie" posiadanej gry, to każdy wydany grosz zwraca się dziesięciokrotnie.


obrazek
Legend of the Five Rings: The Card Game
Kolejna silna pozycja FFG na rynku gier LCG!,
Legend of the Five Rings to kolejna już gra Fantasy Flight Games z kategorii Living Card Game - rodzaju gier karcianych, gdzie zamiast losowych kart kupujemy zestaw konkretnych kart, omijając w ten sposób kolekcjonerski (i drogi) aspekt wielu gier tego typu.

W L5R (jak często nazywana jest gra) gracze przewodzą jednemu z kilku klanów walczących o cesarskie wpływy w królestwie Rokugan - krajem łączącym elementy chińskie, mongolskie i przede wszystkim Japońskie, przypominając klimatem popularną bajkę Avatar: The Last Airbender. Poprzez zagrywanie kart postaci (dowódców, wojowników, dworzan, mnichów, kowali i wielu innych), wydarzeń, przedmiotów, umocnień, taktyk czy intryg strony konfliktu dążą do zniszczenia prowincji przeciwnika i obalenia jego fortecy będącej siedzibą frakcji; zwycięstwo można też osiągnąć poprzez uzyskanie wysokiego poziomu honoru (który jest jednym z dwóch rodzajów zasobów występujących w grze) bądź doprowadzenie do całkowitego braku honoru u przeciwnika.

Gra przebiega pięknie i elegancko, wymagając od graczy finezji w planowaniu strategii i egzekucji obranych taktyk. W L5R nie ma miejsca na szczęście - należy dokładnie przemyśleć swoje posunięcia i przygotować się na odpowiedź przeciwnika na nasze decyzje; jeden nieprzewidziany wybieg wroga i nasz misterny plan może z łatwością upaść. Jest to jedna z definiących tę grę cech - nie jest ona lekka i należy się wykazać nie tylko znajomością kart, ale i zdolnością do przewidywania posunięć przeciwnika.

Choć jeden zestaw bazowy (Core Set) zdecydowanie wystarczy, aby zobaczyć czym się grę je i potestować różne frakcje, należy kupić w sumie 2 lub 3 aby móc pozwolić sobie na budowę pełnych talii mających także szansę na zwycięstwo w turniejach. Kupienie 3 zestawów na dwóch graczy pozwala na stworzenie pełnych, silnych talii dla obu z nich (pod warunkiem, że będą grać różnymi klanami).

Grę zdecydowanie polecam nie tylko fanom LCG, ale też samurajów i azjatyckich klimatów połączonych z dynamicznym przebiegiem rozgrywki - natomiast gry nie polecam tym, którzy poszukują szybkiej, łatwej i przyjemnej zabawy dla żółtodziobów czy "każuali".


obrazek
Blood Rage (edycja angielska)
Emocjonująca walka o chwałę!,
Blood Rage to gra, w której gracze prowadzą swoje klany wikingów ku chwale w świecie pochłanianym przez postępujący Ragnarok. Jest to strategia rozgrywana poprzez dobór odpowiednich kart na początku każdej z 3 rund oraz strategiczne umieszczanie na planszy swoich stronników (tak członków klanu, jak i sprzymierzone potwory) w celu wygenerowania jak największej liczby punktów "chwały".

Choć wszystkie klany na samym początku gry są identyczne pod względem możliwości, to szybko ten stan rzeczy ulega zmianie poprzez: zagrywanie specyficznych kart technologii, rozszerzanie puli dostępnych nam popleczników o nowych wojów/nowe stwory, czy w końcu podnoszenie poziomu odpowiednich charakterystyk klanu, co przekłada się na jego skuteczność w odpowiednich aspektach życia wikinga (np. generowanie większej "chwały" na skutek wygranej bitwy). Odpowiedni dobór kart pozwala na wielorakie i różnorakie podejście do gry oraz osiągnięcie zwycięstwa - np. karty boga Lokiego przyznają nam punkty chwały za... ponoszenie porażek.

Gra jest szybka pod względem podejmowania decyzji i niesamowicie kompetetywna - i choć należy rozgrywać ją w jak największą liczbę graczy (działa tu prosta zasada: maksimum graczy -> maksimum zabawy), to przy 5 osobach (potrzebny dodatek) rozgrywka potrafi się mocno wydłużyć; choć na pewno nie powinna się "dłużyć" :D

Od strony wizualnej nie ma niczego do zarzucenia - co jest już pewnym standardem w zakresie gier CMON i Erica Langa. Piękne modele, karty, instrukcja oraz plansza; można się nieco przyczepić do jakości wykonania kart (konieczne koszulki!) oraz powyginanych mniejszych modeli, ale te drugie wystarczy potraktować wrzątkiem w celu odprostowania (co powinno się dokonać bez pomocy naszych paluchów) i zimną wodą w celu "zastygnięcia" modelu.

Blood Rage nie ma skomplikowanych zasad - i jest to z pewnością doskonała gra do wprowadzenia nowych graczy w świat planszówek. Nie tylko mamy do czynienia z prostymi zasadami, ale z emocjami, szybkimi zagrywkami i pięknym wyglądem - nowi gracze się nie powinni znudzić (starsi także nie powinni :) ). Weterani gatunku mogą jednak zauważyć wystąpienie podatności systemu na "power-creeping", czy na nasze - szybkie wyłonienie się lidera w rozgrywce, a w najlepszym wypadku - wyłonienie się "najsłabszego" gracza. Należy o tym pamiętać podczas wyboru graczy do rozgrywki - osoby nie potrafiące przegrywać na pewno nie są dobrym materiałem na przywódców klanów.

Gra jest definitywnie godna polecenia, szczególnie z dodatkami - najbardziej koniecznym jest dodatek na 5 gracza, który podnosi emocje ponad pojmowaną przez ludzkość skalę :)


obrazek
Yokohama
Genialna, niebanalna i oryginalna gra ekonomiczna!,
W grze wcielamy się w raczkujących przedsiębiorców japońskich, którzy korzystając z przemian ekonomicznych epoki Meiji planują utworzyć swoje małe imperia gospodarcze. Dzieje się to głównie poprzez realizowanie zamówień składanych przez obcokrajowców - generujące punkty zwycięstwa i dobra importowe, które jeszcze bliżej pchną nas ku zwycięstwu; ale to nie jedyna ścieżka do zwycięstwa - można wygrać również np. poprzez "pobożność" i zyskanie przychylności duchownych dzięki odpowiednio wysokim i częstym darom.

Yokohama to nietypowa gra typu worker placement - umieszczamy na mapie Yokohamy (za każdym razem losowo generowanej) pracowników; Ci jednak nie będą wykonywać swojej pracy dopóki nie będzie ich pilnować prezydent firmy - czyli my i nasz pionek lub przychylny nam zagraniczny ambasador. Wydajność podejmowanych przez nas przedsięwzięć będzie zwiększać zakupowana zagraniczna technologia.

Gra wygląda pięknie i łączy w genialną kompozycję prostoty zasad i mnogość możliwych strategii do obrania. Jedynym minusem w moim przekonaniu są zasady końca gry - jest kilka warunków zakończenia rozgrywki, a spełnienie jednego z nich wystarczy do rozegrania jednej, ostatecznej tury. Oznacza to, że trzeba bacznie obserwować wszystkie poczynania naszych przeciwników i zmieniające się warunki na planszach aby wiedzieć, kiedy ogłosić "ostateczną rundę".

Grę polecam wszystkim fanom gier typu Euro oraz fanom Japonii - ja sam nie jestem fanem gier z "klocuszkami", ale atmosfera XIX-wiecznej Japonii wystarcza, aby zagłębić się w tą piękną grę i pokochać ją całym sercem!


obrazek
Warriors of Japan
Jedyna anglojęzyczna propozycja dla fanów siogunatu Ashikagów!,
Warriors of Japan to bardzo przystępna gra wojenna - z jednej strony oferuje proste zasady nie stanowiące zbyt dużego progu wejścia dla żółtodziobów, z drugiej strony - daje wystarczająco duże pole do manewru dla starych wyjadaczy.

Od strony tła historycznego, gra przedstawia się znakomicie - mamy dwie asymetryczne strony konfliktu (jedna ma większą przewagę na początku, druga natomiast znacznie szybciej rośnie w siłę z każdą tura gry), głowy rodzin feudalnych ginących w walkach lub zdradzających swe stronnictwa na widok kropli krwi, małe wojska pod dowództwem dzielnych wojów pokonujące potężne armie mniej odważnych generałów - słowem wszystko, co działo się w opisywanym okresie historii Japonii (lata trzydzieste XIV wieku). Gra dosyć wiernie odwzorowuje strony konfliktów i dowódców oraz ich kompetencje, chociaż mam małe zastrzeżenie do angielskiej reedycji gry - w japońskim oryginale (z lat 90' bodajże), Taiheiki, część klanów przywiązana była do (i rekrutowała się w) nieco innych prowincjach. Różnica ta wynika z błędnego przetłumaczenia - różnice te wymienię pod koniec komentarza.

Od strony technicznej mamy do czynienia z brakiem ukrytej informacji (typowa cecha większości gier wojennych, chociaż nie wszystkich - patrz np. Sekigahara), ale za to ze sporą ilością rzutów kośćmi - na lojalność dowódców, na inicjatywę, na ilość manewrów (impulsów) dostępnych w trakcie tury czy obrażenia zadane przeciwnikowi. Choć mechanika podobna jest do gry Warriors of God, to jest tu znacznie mniej losowości (brak śmierci dowódców ze względu na wiek chociażby), co pozwala na strategiczne, długoterminowe planowanie. Co nie znaczy, że rzuty kośćmi nie mogą szybko "zweryfikować" szanse na powodzenie poczynionych przez nas planów.

Gra jest zdecydowanie godna polecenia, z małym zastrzeżeniem do opisu gry - scenariusz jest tylko jeden (MMP się zwyczajnie pomyliło), a długość gry to od nawet 1,5 godziny (co potrafi się często zdarzyć) do 7-8 godzin; 10 godzin to zdecydowanie długość na wyrost. Ponadto, wprowadzono parę różnic w stosunku do japońskiego oryginału, co mocno zmienia (ale niekoniecznie poprawia) rozgrywkę; oto i one: boardgamegeek.com/thread/1586440/if-you-have-woj


obrazek
Rise of the Runelords: Base Set
Jedna z lepszych gier typu Dungeon Crawler!,
Do Pathfindera karcianego podchodziłem z dużą rezerwą - grałem nieco w przeszłości w Pathfinder RPG i nie byłem przekonany, czy aby na pewno można z powodzeniem przenieść ten system do gry karcianej. Jak się okazało - nie można, ale to nie było zamiarem twórców. Powstała gra lekka, szybka i sprawiająca dużo radochy - a to wszystko przy wysokiej grywalności i możliwości grania wiele razy bez uczucia nudy.

Jedynym negatywem jest połaszenie się Paizo na pieniądze graczy i wydawanie dodatków w tak potwornych cenach - biorąc pod uwagę, że dodatkowe przygody można skończyć w jeden wieczór, a przygód do kupienia parę jest - cena gry podbija znacznie w górę. Niemniej jednak na taką grę - warto te pieniądze wydać :>